Najlepsza przyjaciółka, czy może raczej – urzędowa towarzyszka Mimi Force, córka senatora. Dopiero niedawno przeprowadziła się do Nowego Jorku z Teksasu i wciąż usiłuje zaaklimatyzować się w towarzystwie. Wysoka, smukła i dziwnie spokojna, odgrywa rolę tła, na którym błyszczy jej szkolna koleżanka. Niespecjalnie jej to zresztą przeszkadza, bo tylko dzięki Mimi nie stała się pariasem w Duchesne. Przeprowadzka z Huston, gdzie wszyscy znali ją od dziecka i gdzie była lubianą czirliderką, przewróciła świat Bliss do góry nogami. Nagle okazało się, że to, co modne i właściwe w Teksasie, na Manhattanie wygląda cokolwiek… prowincjonalnie?
Przez chwilę wszystko wskazywało na to, że na resztę życia licealnego Bliss zostanie zesłana na granice towarzystwa, będzie musiała przestawić się na lekcje domowe, podczas gdy powinna brylować w klasie. Aż do momentu, kiedy chmury się rozstąpiły, z nieba spłynęła światłość i stał się cud – wspaniała Mimi Force osobiście się nią zajęła. Mimi była w trzeciej klasie, rok wyżej. Ona i jej brat Jack byli jak Angelina Jolie i Brad Pitt Duchesne, para, która nie powinna być parą, ale jednak nią jest – w dodatku parą królewską. Mimi została przydzielona do opieki nad nowymi uczniami, a kiedy rzuciła okiem na Bliss – pastelowy sweter, błyszczące buty, niepasująca szkocka krata, pikowana torba Chanel – powiedziała „Ekstra ciuchy. To jest tak obciachowe, że wygląda świetnie”.
Ale najważniejszym problemem Bliss nie jest snobistyczne towarzystwo, czy burza kręconych włosów (choć powinna je, zgodnie z obecną modą, prostować) – Bliss cierpi z powodu powracających koszmarów. Jej rodzice powtarzają, ze to normalne w jej wieku. Normalne?! Śni, że ucieka, rozpaczliwie i bez szans na sukces, aż wreszcie budzi się nagle z ustami otwartymi w bezgłośnym krzyku…
wtorek, 23 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz