No, niestety nie da się zrobić tak, żeby wyszły dwie oddzielne książki, zostały razem zafoliowane i nadal nie biły nikogo po kieszeni :( Takie rzeczy tylko w Erze... A poważniej - okładka w skali odcieni szarości będzie w środku, również tył będzie stylizowany walentynkowo, a poza tym, tak sobie myślę, wykombinujemy jakieś tapety albo co :-)
Na razie, po dodaniu drugiego tytułu, okładka do "Zbłąkanego anioła" wygląda tak:
Zad pokażę później :-)
wtorek, 28 grudnia 2010
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Zbłąkany anioł - kiedy?
Witam po Świętach :-) Mam koszmarnego lenia, wywołanego między innymi zbyt dużą ilością makowca (kocham makowce, a na dodatek, szlag by to, umiem je piec...) oraz surowej wołowiny (kocham surową wołowinę, co pozwala mi się identyfikować z niektórymi bohaterami serii)... I ten leń sprawia, że robią mi się zaległości. Wiszę grafikowi finalną wersję okładki do "Walentynek", a Wam informacje o premierze kolejnego tomu.
Ehem, ehem, porzucam więc wspomnienie po tatarze:
"Zbłąkany anioł" ukaże się (na 99%) w okolicach 26 stycznia. Wiem - opóźnienie. A teraz niespodzianka :) Razem z aniołkiem ukażą się również "Krwawe walentynki". Nie jako oddzielna książka, ale doklejone do właściwego tekstu anioła. Wiem, że książki - dodatki nie wzbudzają w wielu ludziach specjalnego entuzjazmu, ale spieszę poinformować, że za cegłówkę ponad 400 stron zapłacicie około 40 zł. Tak przynajmniej widzi nam się cena detaliczna. Książka będzie grubsza od pozostałych, droższa o jakieś 4 złote. Więc, chyba (liczę, że tak to odbierzecie), nasi czytelnicy na tym skorzystają.
Na pierwszej okładce znajdzie się fota z fioletowym płaszczem, na czwartej - trochę podcieniowana okładka do "Krwawych walentynek". Poza tym same walentynki zostaną w tekście oddzielone kartą z okładką w skali odcieni szarości. Będą również dwa różne ozdobniki na dole :-)
---
Temat ceny pojawił się nieprzypadkowo. Nie wiem, czy wiecie, ale od Nowego Roku książki zostają objęte podatkiem VAT. Niby tylko 5%, ale ceny podskoczą :-( Z "Błękitnokrwistymi" jakoś nam się udało sensownie to załatwić (dwie książki w jednej zawsze kosztują trochę więcej), ale wcale nie uśmiecha nam się podnoszenie cen czegoś, co i tak jest już drogie. No nic, zobaczymy, jak to się wyklaruje. Mam nadzieję, że podwyżka nie będzie drastyczna.
A z ciekawostek - planujemy w tym roku wydanie fajnej trylogii o faerie (rany, nie kojarzcie tego z wróżkami, raczej z elfami) niejakiej Lesley Livingston. Jeśli ktoś czytał książki Marr (wydane przez konkurencję :-)), powinien być usatysfakcjonowany powieściami Livingston.
Prywatnie zastanawiam się, ile jeszcze potrwa ta moda na wampiry/upadłe anioły. Przeczytałam przez Święta świetną książkę, która u nas jeszcze nie wyszła (ale nie mogę zdradzić tytułu) - nie było tam ani krwiopijców, ani pociotków Lucyfera, ale dawno już nic mnie tak nie wciągnęło. Romans z wątkiem paranormalnym - cudowny ;-) Ucieszyłabym się, gdyby nasze wydawnictwo mogło to wydać i gdybym mogła zająć się popularyzowaniem tytułu. To dzika radocha pracować z tekstem, który się strasznie lubi :-)
Wrócę niebawem z większą ilością bezsensownych wynurzeń ;-)
Admin.
Ehem, ehem, porzucam więc wspomnienie po tatarze:
"Zbłąkany anioł" ukaże się (na 99%) w okolicach 26 stycznia. Wiem - opóźnienie. A teraz niespodzianka :) Razem z aniołkiem ukażą się również "Krwawe walentynki". Nie jako oddzielna książka, ale doklejone do właściwego tekstu anioła. Wiem, że książki - dodatki nie wzbudzają w wielu ludziach specjalnego entuzjazmu, ale spieszę poinformować, że za cegłówkę ponad 400 stron zapłacicie około 40 zł. Tak przynajmniej widzi nam się cena detaliczna. Książka będzie grubsza od pozostałych, droższa o jakieś 4 złote. Więc, chyba (liczę, że tak to odbierzecie), nasi czytelnicy na tym skorzystają.
Na pierwszej okładce znajdzie się fota z fioletowym płaszczem, na czwartej - trochę podcieniowana okładka do "Krwawych walentynek". Poza tym same walentynki zostaną w tekście oddzielone kartą z okładką w skali odcieni szarości. Będą również dwa różne ozdobniki na dole :-)
---
Temat ceny pojawił się nieprzypadkowo. Nie wiem, czy wiecie, ale od Nowego Roku książki zostają objęte podatkiem VAT. Niby tylko 5%, ale ceny podskoczą :-( Z "Błękitnokrwistymi" jakoś nam się udało sensownie to załatwić (dwie książki w jednej zawsze kosztują trochę więcej), ale wcale nie uśmiecha nam się podnoszenie cen czegoś, co i tak jest już drogie. No nic, zobaczymy, jak to się wyklaruje. Mam nadzieję, że podwyżka nie będzie drastyczna.
A z ciekawostek - planujemy w tym roku wydanie fajnej trylogii o faerie (rany, nie kojarzcie tego z wróżkami, raczej z elfami) niejakiej Lesley Livingston. Jeśli ktoś czytał książki Marr (wydane przez konkurencję :-)), powinien być usatysfakcjonowany powieściami Livingston.
Prywatnie zastanawiam się, ile jeszcze potrwa ta moda na wampiry/upadłe anioły. Przeczytałam przez Święta świetną książkę, która u nas jeszcze nie wyszła (ale nie mogę zdradzić tytułu) - nie było tam ani krwiopijców, ani pociotków Lucyfera, ale dawno już nic mnie tak nie wciągnęło. Romans z wątkiem paranormalnym - cudowny ;-) Ucieszyłabym się, gdyby nasze wydawnictwo mogło to wydać i gdybym mogła zająć się popularyzowaniem tytułu. To dzika radocha pracować z tekstem, który się strasznie lubi :-)
Wrócę niebawem z większą ilością bezsensownych wynurzeń ;-)
Admin.
czwartek, 23 grudnia 2010
piątek, 17 grudnia 2010
Różne różności plus ankieta :-)
Oglądam sobie właśnie PDF z "Krwawymi Walentynkami" w oryginale i kilka rzeczy mnie zadziwia :) Podzielę się :)
Po pierwsze - jest na początku nazwisko ilustratora. Myślałam, że znowu będzie, jak w "Kluczach", a tu... TRZY ilustracje. Żeby nie skłamać - nie za piękne. Cóż... Może po prostu pokażemy je tutaj? ;-)
Po drugie - przepis kulinarny na potrawę dla tych o złamanym sercu. Zaraz zrobię ankietę i jestem ciekawa, ile osób trafi na to, czym, wedle prawideł białej magii, leczy się miłosne zawody ;-) (Choć zastanawiam się, czy nie powinniśmy zrobić konkursu na najlepszego kulinarnego pocieszyciela dla osób samotnych...).
Po trzecie - (od tego miałam zacząć) - TYTUŁ SZÓSTEGO TOMU :-))) "Lost in Time", czyli "Zagubieni w czasie". W USA ma się ukazać październiku 2011, mam nadzieję, że uda nam się w tym samym terminie wydać to cudo i u nas.
Poza tym wiem, że w planach jest jeszcze powieść graficzna (ostatnio w tej formie wyszedł "Zmierzch") o błękitnokrwistych. Fajnie by było i to wydać, choć wiem, że niektórzy czują opór przed oglądaniem cudzej interpretacji wyglądu bohaterów.
---
A co do VATu i terminu wydania - jeśli nie 11 stycznia to pewnie 26, mam nadzieję, że nie później, ale sama jeszcze nic nie wiem, a mamy, o rany, już 17 grudnia!
Wiem tylko, że bordiurka do "Krwawych walentynek" będzie wyglądała tak :-)
Po pierwsze - jest na początku nazwisko ilustratora. Myślałam, że znowu będzie, jak w "Kluczach", a tu... TRZY ilustracje. Żeby nie skłamać - nie za piękne. Cóż... Może po prostu pokażemy je tutaj? ;-)
Po drugie - przepis kulinarny na potrawę dla tych o złamanym sercu. Zaraz zrobię ankietę i jestem ciekawa, ile osób trafi na to, czym, wedle prawideł białej magii, leczy się miłosne zawody ;-) (Choć zastanawiam się, czy nie powinniśmy zrobić konkursu na najlepszego kulinarnego pocieszyciela dla osób samotnych...).
Po trzecie - (od tego miałam zacząć) - TYTUŁ SZÓSTEGO TOMU :-))) "Lost in Time", czyli "Zagubieni w czasie". W USA ma się ukazać październiku 2011, mam nadzieję, że uda nam się w tym samym terminie wydać to cudo i u nas.
Poza tym wiem, że w planach jest jeszcze powieść graficzna (ostatnio w tej formie wyszedł "Zmierzch") o błękitnokrwistych. Fajnie by było i to wydać, choć wiem, że niektórzy czują opór przed oglądaniem cudzej interpretacji wyglądu bohaterów.
---
A co do VATu i terminu wydania - jeśli nie 11 stycznia to pewnie 26, mam nadzieję, że nie później, ale sama jeszcze nic nie wiem, a mamy, o rany, już 17 grudnia!
Wiem tylko, że bordiurka do "Krwawych walentynek" będzie wyglądała tak :-)
wtorek, 14 grudnia 2010
Zbłąkany anioł :)
Ha! Mam dla Was fragment "Zbłąkanego anioła", znajdziecie go tutaj
Inna sprawa, że styczniowa premiera książki stoi pod znakiem zapytania - niestety od tego roku na książki zostanie wprowadzony VAT, więc generalnie jest straszny bałagan i może się okazać, że wiele tytułów, które miały wyjść w styczniu, przesunie się na luty :( Wcale mi się to nie podoba, bo sama czekam na kilka książek. No nic, trzymam rękę na pulsie i jak tylko będę znała konkrety, dam znać.
A ankietę zrobimy, pewnie :)
Inna sprawa, że styczniowa premiera książki stoi pod znakiem zapytania - niestety od tego roku na książki zostanie wprowadzony VAT, więc generalnie jest straszny bałagan i może się okazać, że wiele tytułów, które miały wyjść w styczniu, przesunie się na luty :( Wcale mi się to nie podoba, bo sama czekam na kilka książek. No nic, trzymam rękę na pulsie i jak tylko będę znała konkrety, dam znać.
A ankietę zrobimy, pewnie :)
piątek, 10 grudnia 2010
Konkurs na fotce
A, byłabym zapomniała :)
Na portalu fotka.pl wystartował konkurs z wampirami :)
Szczegóły znajdziecie tutaj
Kto ma aparat i konto na fotce może się pobawić ;-) W mojej okolicy najbardziej wampirycznymi miejscami są:
- ruiny dworku koło stawu (ciekawe, kiedy się wreszcie rozleci...);
- szczere, zryte koparkami pole, na którym ma ponoć powstać jakiś ośrodek sportowy;
- lumpeks o wdzięcznej nazwie "Manhattan" ;-)
Na portalu fotka.pl wystartował konkurs z wampirami :)
Szczegóły znajdziecie tutaj
Kto ma aparat i konto na fotce może się pobawić ;-) W mojej okolicy najbardziej wampirycznymi miejscami są:
- ruiny dworku koło stawu (ciekawe, kiedy się wreszcie rozleci...);
- szczere, zryte koparkami pole, na którym ma ponoć powstać jakiś ośrodek sportowy;
- lumpeks o wdzięcznej nazwie "Manhattan" ;-)
Outre tombe
to po francusku "zza grobu".
Tak mniej więcej właśnie się czuję, pisząc pierwszą notkę po mniej więcej miesiącu nieobecności na blogu. Przepraszam, rzeczywistość spadła mi na głowę :(
Mam dla Was okładkę do "Zbłąkanego anioła" oraz kilka wieści na temat planów na 2012 rok.
Po pierwsze więc: tadam, oto okładka kolejnego tomu.
Wszelkie zażalenia pod moim adresem, bo, wyjątkowo, okładki nie robił Wojtek, tylko niżej podpisany admin bloga. Cóż... "Zbłąkany anioł" ukaże się, jeśli wszystko dobrze pójdzie, już za miesiąc, to jest w okolicach 11 stycznia :-) A na Walentynki, 14 lutego, powinniśmy mieć gotowy tomik z opowiadaniami. Okładkę przedstawię później, bo nie zdążyliśmy jeszcze zamknąć dużej wersji i mamy jakieś z lekka obskubane maleńkie prevki.
Latem tego roku powinniśmy wystartować z "Wiedźmami z East Endu", to jest z kolejną serią Melissy, tym razem o czarownicach. Osadzona na Manhattanie seria jest kierowana do dorosłego czytelnika (jasne, już to widzę, wielka osiemnastka w czerwonym kółku) i pojawiają się w niej bohaterowie z serii o wąpierzach. Cały czas czekamy na maszynopis, żeby dać to cudo do tłumaczenia.
W lutym wyjdzie pierwszy tom "The Ashleys", które będą się chyba nazywały "Kliką z San Franscisco". Albo "z Frisco", nie wiem. Niestety, pomysł "Wrednych panien", choć urokliwy, odpadł. Dlaczego? Bo ktoś w Stanach mógłby się poczuć urażony taką negatywną oceną bohaterek. Choćby nawet ocena ta była jak najbardziej prawdziwa ;-)
A z innej beczki - w 2012 roku nie tylko wampiry. Zaczynamy również inne serie. Tych, którzy lubią "Błękitnokrwistych" może, jak mniemam, zainteresować seria "Córki księżyca" Lynne Ewing. Trzynaście tomów o młodych kobietach, które mają specyficzne, związane z ciemną stroną życia, zdolności i które są zdecydowanie stworzeniami nocy :-) Ja tam czuję się zdecydowanie nocnym bytem (choć o 23 jestem nieprzytomna...). Seria narobiła zamieszania w Stanach, była wydawana po kawałeczku, wlekło się toto niemożliwie, aż wreszcie, gdy autorka skończyła temat, można to wydać w sensownym tempie i u nas :)
Tu jest wstępny projekt okładki (nie mówcie, że dziewczyna jest bleeeeeee, to projekt :)):
Mamy szczery zamiar wydawać po dwa-trzy tomiki w jednej książce, żeby sztucznie nie dmuchać objętości (dostaję już szału od tych książek, w których liternictwo jest tak wielkie, że trudno objąć jedno słowo wzrokiem) i żeby było coś do poczytania.
I tak, jasne, przed Bożym Narodzeniem zrobimy jeszcze jakiś konkurs ;-)
Tak mniej więcej właśnie się czuję, pisząc pierwszą notkę po mniej więcej miesiącu nieobecności na blogu. Przepraszam, rzeczywistość spadła mi na głowę :(
Mam dla Was okładkę do "Zbłąkanego anioła" oraz kilka wieści na temat planów na 2012 rok.
Po pierwsze więc: tadam, oto okładka kolejnego tomu.
Wszelkie zażalenia pod moim adresem, bo, wyjątkowo, okładki nie robił Wojtek, tylko niżej podpisany admin bloga. Cóż... "Zbłąkany anioł" ukaże się, jeśli wszystko dobrze pójdzie, już za miesiąc, to jest w okolicach 11 stycznia :-) A na Walentynki, 14 lutego, powinniśmy mieć gotowy tomik z opowiadaniami. Okładkę przedstawię później, bo nie zdążyliśmy jeszcze zamknąć dużej wersji i mamy jakieś z lekka obskubane maleńkie prevki.
Latem tego roku powinniśmy wystartować z "Wiedźmami z East Endu", to jest z kolejną serią Melissy, tym razem o czarownicach. Osadzona na Manhattanie seria jest kierowana do dorosłego czytelnika (jasne, już to widzę, wielka osiemnastka w czerwonym kółku) i pojawiają się w niej bohaterowie z serii o wąpierzach. Cały czas czekamy na maszynopis, żeby dać to cudo do tłumaczenia.
W lutym wyjdzie pierwszy tom "The Ashleys", które będą się chyba nazywały "Kliką z San Franscisco". Albo "z Frisco", nie wiem. Niestety, pomysł "Wrednych panien", choć urokliwy, odpadł. Dlaczego? Bo ktoś w Stanach mógłby się poczuć urażony taką negatywną oceną bohaterek. Choćby nawet ocena ta była jak najbardziej prawdziwa ;-)
A z innej beczki - w 2012 roku nie tylko wampiry. Zaczynamy również inne serie. Tych, którzy lubią "Błękitnokrwistych" może, jak mniemam, zainteresować seria "Córki księżyca" Lynne Ewing. Trzynaście tomów o młodych kobietach, które mają specyficzne, związane z ciemną stroną życia, zdolności i które są zdecydowanie stworzeniami nocy :-) Ja tam czuję się zdecydowanie nocnym bytem (choć o 23 jestem nieprzytomna...). Seria narobiła zamieszania w Stanach, była wydawana po kawałeczku, wlekło się toto niemożliwie, aż wreszcie, gdy autorka skończyła temat, można to wydać w sensownym tempie i u nas :)
Tu jest wstępny projekt okładki (nie mówcie, że dziewczyna jest bleeeeeee, to projekt :)):
Mamy szczery zamiar wydawać po dwa-trzy tomiki w jednej książce, żeby sztucznie nie dmuchać objętości (dostaję już szału od tych książek, w których liternictwo jest tak wielkie, że trudno objąć jedno słowo wzrokiem) i żeby było coś do poczytania.
I tak, jasne, przed Bożym Narodzeniem zrobimy jeszcze jakiś konkurs ;-)
poniedziałek, 15 listopada 2010
Trailer do "Zbłąkanego anioła" i rozważania różnej treści
Widzieliście? Bo ja mam refleks szachisty (korespondencyjnego)...
Prawdę mówiąc, bardziej podobał mi się trailer do poprzedniej części ;-) Bardzo bym chciała, żeby polskie wydanie miało swój własny trailer na You Tube, tylko jakoś nie ma ani czasu, ani pomysłów.
Z innych informacji - "Bloody Valentine" już się tłumaczą i planujemy je wydać na walentynki przyszłego roku. Książka zawiera trzy opowiadania, więc jest krótsza niż regularny tom.
Poza tym, jak już kiedyś pisałam, Melissa kończy jeszcze inną powieść - dla dorosłych, ale z postaciami występującymi w sadze o błękitnokrwistych. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie dostaniemy egzemplarz. Amerykańskie wydanie będzie latem przyszłego roku, nasze, mam nadzieję, niedługo później :-) Ciekawa jestem, jak się sprawdzi książka o wiedźmach i czarownicach. Na serię o Bliss trzeba będzie poczekać dłużej...
---
Na marginesie, ale tak zupełnie na marginesie, zastanawiam się nad książkowymi modami. Kiedyś wszyscy chcieli czytać Harry'ego, teraz przyszła pora na wampiry. I upadłe anioły, ale to się dopiero zaczyna. Jako nastolatka sama zaczytywałam się romansidłami, w których występowali mroczni, niespokojni, a jednak zakochani na zabój goście, więc w sumie mnie ta moda nie dziwi. Zastanawiam się tylko, co będzie następne?
Zastępy strupieszałych i nadnaturalnych przystojniaków powoli się kończą. Bo co jeszcze można wymyślić? Wampirów jest zatrzęsienie, upadli się mnożą, wilkołaki są jakoś mniej pociągające niż pociotkowie Lucyfera i pijawki, a moda na faerie (czyli wróżki) pewnie się u nas nie przyjmie. Nie tak dawno spotkałam się z opisem książki o romansie niewinnej dziewczyny i zombie.
Rany... Wyobrażacie sobie romans z zombie? Dla niewtajemniczonych - zombie to taki trup, który zaczyna się rozkładać, a jednak wyłazi z grobu... A teraz ruszcie wyobraźnią (wiem, powtarzam się) i zamieńcie Edwarda ze "Zmierzchu" na jakiegoś Gustawa czy innego Alberta. I, wzorem Belli, powąchajcie.
Brrrrrrrrrrrrrr!
Co będzie następne?
Mumie? Romans w klimacie egipskim - młoda, piękna i niewinna uczennica gimnazjum/liceum jedzie na wakacje do pięciogwiazdkowego hotelu i, w trakcie wyprawy krajoznawczej, wpada przypadkiem na tajemniczego, zakutanego w długie szaty, młodzieńca. Romans kwitnie, choć kolega zakutany jest bardzo konsekwentnie, dochodzi do pierwszego pocałunku... A potem okazuje się, że nad facetem nie tylko ciąży klątwa, ale również wymaga on regularnej zmiany bandaży. Im dłużej trwa romans, tym więcej bandaży potrzeba (kolega sypie się trochę w trakcie eksploatacji), wakacje niedługo się kończą. Piękny temat, można by go rozwinąć o problem transportu mumii do kraju pochodzenia bohaterki (bagaż podręczny, czy główny; ewentualna kwarantanna i problem z wizą), klątwę faraona (dziadka, wujka, zazdrosnego konkurenta) oraz, co by podgrzać atmosferę, można byłoby dodać jakąś szaloną badaczkę (metr osiemdziesiąt, nogi do sufitu, szpilki i pełen make-up), która chce zawłaszczyć supermumię dla siebie.
Albo może, skoro ma być mrocznie, to upiór? Był taki jeden w operze, dlaczego nie miałby się pojawić, dajmy na to, w sali chemicznej? Poparzony w trakcie wybuchu na lekcji x lat wcześniej, pałający rządzą zemsty na nauczycielce, a właściwie, nauczycielka dawno już nie żyje, na jej wnuczce, która sole i kwasy ma w małym paluszku. Nieświadoma dyszącego nad jej karkiem upiora dziewczyna jest oczywiście uczennicą szkoły, w której doszło do wypadku. Nie zna dramatycznej historii Zygfryda. A Zygfryd nie wie, że nienawiść tak łatwo przeradza się w miłość.
Wśród stworów nadnaturalnych są oczywiście również różne -łaki. Nie tylko wilkołaki, ale kotołaki, szczurołaki, niedźwiedziołaki, łasicołaki, generalnie - zwierzołaki. To może opowieść o niedźwiedziołaku w warszawskim zoo?
Wiem, wygłupiam się :-) Ale lubię i wampiry, i -łaki, i upiora z opery, i nawet mumie, byle w ograniczonej ilości.
Prawdę mówiąc, bardziej podobał mi się trailer do poprzedniej części ;-) Bardzo bym chciała, żeby polskie wydanie miało swój własny trailer na You Tube, tylko jakoś nie ma ani czasu, ani pomysłów.
Z innych informacji - "Bloody Valentine" już się tłumaczą i planujemy je wydać na walentynki przyszłego roku. Książka zawiera trzy opowiadania, więc jest krótsza niż regularny tom.
Poza tym, jak już kiedyś pisałam, Melissa kończy jeszcze inną powieść - dla dorosłych, ale z postaciami występującymi w sadze o błękitnokrwistych. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie dostaniemy egzemplarz. Amerykańskie wydanie będzie latem przyszłego roku, nasze, mam nadzieję, niedługo później :-) Ciekawa jestem, jak się sprawdzi książka o wiedźmach i czarownicach. Na serię o Bliss trzeba będzie poczekać dłużej...
---
Na marginesie, ale tak zupełnie na marginesie, zastanawiam się nad książkowymi modami. Kiedyś wszyscy chcieli czytać Harry'ego, teraz przyszła pora na wampiry. I upadłe anioły, ale to się dopiero zaczyna. Jako nastolatka sama zaczytywałam się romansidłami, w których występowali mroczni, niespokojni, a jednak zakochani na zabój goście, więc w sumie mnie ta moda nie dziwi. Zastanawiam się tylko, co będzie następne?
Zastępy strupieszałych i nadnaturalnych przystojniaków powoli się kończą. Bo co jeszcze można wymyślić? Wampirów jest zatrzęsienie, upadli się mnożą, wilkołaki są jakoś mniej pociągające niż pociotkowie Lucyfera i pijawki, a moda na faerie (czyli wróżki) pewnie się u nas nie przyjmie. Nie tak dawno spotkałam się z opisem książki o romansie niewinnej dziewczyny i zombie.
Rany... Wyobrażacie sobie romans z zombie? Dla niewtajemniczonych - zombie to taki trup, który zaczyna się rozkładać, a jednak wyłazi z grobu... A teraz ruszcie wyobraźnią (wiem, powtarzam się) i zamieńcie Edwarda ze "Zmierzchu" na jakiegoś Gustawa czy innego Alberta. I, wzorem Belli, powąchajcie.
Brrrrrrrrrrrrrr!
Co będzie następne?
Mumie? Romans w klimacie egipskim - młoda, piękna i niewinna uczennica gimnazjum/liceum jedzie na wakacje do pięciogwiazdkowego hotelu i, w trakcie wyprawy krajoznawczej, wpada przypadkiem na tajemniczego, zakutanego w długie szaty, młodzieńca. Romans kwitnie, choć kolega zakutany jest bardzo konsekwentnie, dochodzi do pierwszego pocałunku... A potem okazuje się, że nad facetem nie tylko ciąży klątwa, ale również wymaga on regularnej zmiany bandaży. Im dłużej trwa romans, tym więcej bandaży potrzeba (kolega sypie się trochę w trakcie eksploatacji), wakacje niedługo się kończą. Piękny temat, można by go rozwinąć o problem transportu mumii do kraju pochodzenia bohaterki (bagaż podręczny, czy główny; ewentualna kwarantanna i problem z wizą), klątwę faraona (dziadka, wujka, zazdrosnego konkurenta) oraz, co by podgrzać atmosferę, można byłoby dodać jakąś szaloną badaczkę (metr osiemdziesiąt, nogi do sufitu, szpilki i pełen make-up), która chce zawłaszczyć supermumię dla siebie.
Albo może, skoro ma być mrocznie, to upiór? Był taki jeden w operze, dlaczego nie miałby się pojawić, dajmy na to, w sali chemicznej? Poparzony w trakcie wybuchu na lekcji x lat wcześniej, pałający rządzą zemsty na nauczycielce, a właściwie, nauczycielka dawno już nie żyje, na jej wnuczce, która sole i kwasy ma w małym paluszku. Nieświadoma dyszącego nad jej karkiem upiora dziewczyna jest oczywiście uczennicą szkoły, w której doszło do wypadku. Nie zna dramatycznej historii Zygfryda. A Zygfryd nie wie, że nienawiść tak łatwo przeradza się w miłość.
Wśród stworów nadnaturalnych są oczywiście również różne -łaki. Nie tylko wilkołaki, ale kotołaki, szczurołaki, niedźwiedziołaki, łasicołaki, generalnie - zwierzołaki. To może opowieść o niedźwiedziołaku w warszawskim zoo?
Wiem, wygłupiam się :-) Ale lubię i wampiry, i -łaki, i upiora z opery, i nawet mumie, byle w ograniczonej ilości.
piątek, 5 listopada 2010
Chwilowy sezon ogórkowy
Coraz dłuższe przerwy w pisaniu nie oznaczają, że ten blog umrze. Przynajmniej mam taką nadzieję. Chwilowo jestem zarobiona "Nefilimem", "Lewiatanem" i "GONE", ale mam nadzieję, że już niedługo wrócę do regularnego pisania.
Ogłoszenia parafialne:
ArdadLili - bardzo proszę, prześlij mi jeszcze raz swój adres na joanna.jaguar@op.pl, bo albo poczta zeżarła książkę, albo ktoś pokręcił adres przy wysyłce. Z zasady nie wysyłam książek listami poleconymi, bo idą tygodniami, więc zdarza się, że jakaś wsiąka :( Bardzo przepraszam, że tak długo czekałaś na moją odpowiedź!
Po "Zbłąkanym aniele" będzie jeszcze jedna nieregularna książka z błękitnokrwistymi, znowu w nieco krótszej formie. W oryginale nazywa się "Bloody Valentine", ale to tytuł filmu, więc mamy nielekki zgryz, jak ją nazwać ;-)
Oryginalna okładka wygląda tak:
Angielska tak:
A jak będzie wyglądała nasza, tego nikt nie wie ;-) Prywatnie bardzo bym się chciała dowiedzieć, co wymyślił grafik na "Zbłąkanego anioła"...
Poza tym pojawiła się brazylijska edycja wampirków. Do mnie chyba ta okładka do końca nie trafia...
Ale ja ciągle marudzę na okładki :)
Ogłoszenia parafialne:
ArdadLili - bardzo proszę, prześlij mi jeszcze raz swój adres na joanna.jaguar@op.pl, bo albo poczta zeżarła książkę, albo ktoś pokręcił adres przy wysyłce. Z zasady nie wysyłam książek listami poleconymi, bo idą tygodniami, więc zdarza się, że jakaś wsiąka :( Bardzo przepraszam, że tak długo czekałaś na moją odpowiedź!
Po "Zbłąkanym aniele" będzie jeszcze jedna nieregularna książka z błękitnokrwistymi, znowu w nieco krótszej formie. W oryginale nazywa się "Bloody Valentine", ale to tytuł filmu, więc mamy nielekki zgryz, jak ją nazwać ;-)
Oryginalna okładka wygląda tak:
Angielska tak:
A jak będzie wyglądała nasza, tego nikt nie wie ;-) Prywatnie bardzo bym się chciała dowiedzieć, co wymyślił grafik na "Zbłąkanego anioła"...
Poza tym pojawiła się brazylijska edycja wampirków. Do mnie chyba ta okładka do końca nie trafia...
Ale ja ciągle marudzę na okładki :)
czwartek, 21 października 2010
Po urlopie
Samoloty rzadko spadają, ale z wakacji, jak się okazuje, można sobie przywieźć rozmaite rzeczy - nie tylko pakę słodyczy, ciasto z miejscowej patisserii i 1,5 GB zdjęć, ale również paskudne choróbsko. Czego nikomu nie życzę. Mówili wszyscy, że trzeba uważać, jak się wyjeżdża, ale że trzeba uważać, kiedy się wraca? W każdym razie staję już na nogi :-)
I mam dla Was dobrą wiadomość - kolejny tom wampirków, czyli "Misguided Angel" (roboczy tytuł: "Zbłąkany anioł", ale mnie, tak całkiem prywatnie, wcale się nie podoba) mamy zamiar wydać w styczniu :-) A po "Misguided Angel" Melissa opublikowała jeszcze jeden tomik, cieniutki, trochę ponad 100 stron - "Bloody Valentine", jeśli nie pokręciłam tytułu, który też wydamy, choć nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie.
Jak Wam się podoba okładka do "Kluczy"? Mnie chyba najbardziej z całej serii, choć "Dziedzictwo" również mi się podobało. Ktoś tu kiedyś pisał, że facet na okładce nie teges. Oj, moim zdaniem fajnie wyszedł ;-)
Ale okładki do piątego tomu jeszcze nie mamy :( Muszę pogonić grafika, żeby się nią poważnie zajął, bo chciałabym ją mieć jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Avellana ma rację - książka "robi się" długo. Więc choć "Misguided Angel" jest już przetłumaczony, to przed nami jeszcze sporo pracy.
PS. Czy do laureatki konkursu komentarzowego dotarło "Dziedzictwo"? "Nefilim" zostanie wysłany jutro :)
I mam dla Was dobrą wiadomość - kolejny tom wampirków, czyli "Misguided Angel" (roboczy tytuł: "Zbłąkany anioł", ale mnie, tak całkiem prywatnie, wcale się nie podoba) mamy zamiar wydać w styczniu :-) A po "Misguided Angel" Melissa opublikowała jeszcze jeden tomik, cieniutki, trochę ponad 100 stron - "Bloody Valentine", jeśli nie pokręciłam tytułu, który też wydamy, choć nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie.
Jak Wam się podoba okładka do "Kluczy"? Mnie chyba najbardziej z całej serii, choć "Dziedzictwo" również mi się podobało. Ktoś tu kiedyś pisał, że facet na okładce nie teges. Oj, moim zdaniem fajnie wyszedł ;-)
Ale okładki do piątego tomu jeszcze nie mamy :( Muszę pogonić grafika, żeby się nią poważnie zajął, bo chciałabym ją mieć jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Avellana ma rację - książka "robi się" długo. Więc choć "Misguided Angel" jest już przetłumaczony, to przed nami jeszcze sporo pracy.
PS. Czy do laureatki konkursu komentarzowego dotarło "Dziedzictwo"? "Nefilim" zostanie wysłany jutro :)
wtorek, 21 września 2010
Przed urlopem :)
No dobrze, autorka bloga przypomniała sobie o kwestii The Ashleys i wyjaśnia - książka będzie dopiero w przyszłym roku :( To lato było dla nas wszystkich dość ciężkie i nie szło wyłącznie o sprawy zawodowe. Dam znać, jak będę miała konkretny termin wydania Aszlejek (jak je sobie między nami nazywamy).
A z ciekawostek, Melissa pisze "dorosłą" wersję "Błękitnokrwistych", taki projekt na boku. Chętnie bym przeczytała, bo lat naście mam już... E, no od jakiegoś czasu nie mam ;-) Czekamy na jakiś maszynopis, oby szybko.
Tak samo jak czekamy na książkę o Bliss i jej perypetiach.
A opisy ciuchów są, spokojnie! Skoro jest Mimi, muszą być i ciuchy. Wyobrażacie sobie Mimi w niemarkowych butach? Nawet w stroju venatora Madeline pozostaje Madeline. Choćby się miała zaklinować w jakiejś dziurze, i tak nie założy na nogi czegoś, co nie ma obcasa... Niniejszym, bardzo jej zazdroszczę, bo mnie od obcasów wściekle bolą stopy.
Cieszę się, że bierzecie udział w ankiecie, choć nie spodziewałam się takiej sympatii dla Schuyler ;-) Nasze typy są takie:
Mła - Kingsley, bo mam słabość do czarnych charakterów.
Szefowa - Dylan, bo był pierwszej wody wariatem.
Tłumaczka - Mimi, bo jako jedyna baba w książce doskonale wie, czego chce ;-)
Swoją drogą, Avellana nie cierpi wprost Bliss, a ja całkiem ją lubię :) Na dodatek Bliss jest aniołem, którego imieniem posługuję się w sieci od wielu, wielu lat. Nie wszędzie, bo mam lekkiego fioła na tle prywatności. Ale wciąż mi się zdarza. I nie, nie powiem, którym aniołem jest Bliss.
A jak wrócę, to, oprócz konkursu, zrobimy plebiscyt na najbardziej znienawidzonego bohatera serii ;-)
Trzymajcie się ciepło, do napisania po moim powrocie :) Samoloty rzadko spadają, nie?
PS. I są jeszcze nowe recenzje, poszukajcie na Qfancie i na blogu Słowem Malowane :-)
A z ciekawostek, Melissa pisze "dorosłą" wersję "Błękitnokrwistych", taki projekt na boku. Chętnie bym przeczytała, bo lat naście mam już... E, no od jakiegoś czasu nie mam ;-) Czekamy na jakiś maszynopis, oby szybko.
Tak samo jak czekamy na książkę o Bliss i jej perypetiach.
A opisy ciuchów są, spokojnie! Skoro jest Mimi, muszą być i ciuchy. Wyobrażacie sobie Mimi w niemarkowych butach? Nawet w stroju venatora Madeline pozostaje Madeline. Choćby się miała zaklinować w jakiejś dziurze, i tak nie założy na nogi czegoś, co nie ma obcasa... Niniejszym, bardzo jej zazdroszczę, bo mnie od obcasów wściekle bolą stopy.
Cieszę się, że bierzecie udział w ankiecie, choć nie spodziewałam się takiej sympatii dla Schuyler ;-) Nasze typy są takie:
Mła - Kingsley, bo mam słabość do czarnych charakterów.
Szefowa - Dylan, bo był pierwszej wody wariatem.
Tłumaczka - Mimi, bo jako jedyna baba w książce doskonale wie, czego chce ;-)
Swoją drogą, Avellana nie cierpi wprost Bliss, a ja całkiem ją lubię :) Na dodatek Bliss jest aniołem, którego imieniem posługuję się w sieci od wielu, wielu lat. Nie wszędzie, bo mam lekkiego fioła na tle prywatności. Ale wciąż mi się zdarza. I nie, nie powiem, którym aniołem jest Bliss.
A jak wrócę, to, oprócz konkursu, zrobimy plebiscyt na najbardziej znienawidzonego bohatera serii ;-)
Trzymajcie się ciepło, do napisania po moim powrocie :) Samoloty rzadko spadają, nie?
PS. I są jeszcze nowe recenzje, poszukajcie na Qfancie i na blogu Słowem Malowane :-)
poniedziałek, 20 września 2010
Z ostatniej chwili :-)
O, są już dwie recenzje "Dziedzictwa" :-) Fajnie, że jeszcze przed premierą.
Na portalu Wiadomości24 oraz na portalu DlaLejdis
Autorom bardzo, bardzo dziękuję :)
Na portalu Wiadomości24 oraz na portalu DlaLejdis
Autorom bardzo, bardzo dziękuję :)
niedziela, 19 września 2010
Ups...
Naprawdę strasznie Was przepraszam za brak powiewów świeżości w ostatnim czasie, ale w tym roku urlop łączy się dla mnie z osiąganiem mistrzostwa w dziedzinie załatwiania spraw na ostatnią chwilę ;-) Działo się, oj działo się...
Na początek ogłoszenie parafialne (za które ktoś mnie pobije): nie będzie fragmentu "Kluczy do Repozytorium"! Nie i już! Wiecie dlaczego? Bo jest tam tyle informacji o bohaterach książek, informacji, które wychodzą na jaw dopiero w "Dziedzictwie", że można zepsuć sobie radość z lektury. A jak znam życie, nikt by temu fragmentowi nie odpuścił, prawda?
Drugie ogłoszenie parafialne: trochę nam przemutowała okładka do "Kluczy". Dodaliśmy gustowną plamę, by ją trochę rozjaśnić oraz napis, żeby nikt z czytelników nie uznał przypadkiem, że ma do czynienia z kolejnym tomem serii.
Teraz okładka wygląda tak:
Prawdę mówiąc, sporo dyskutowaliśmy w Wydawnictwie nad tą okładką. Najpierw nam się podobała, później już nie bardzo, były śmiały plan zmiany na ostatnią chwilę, ale... Ale gdzieś po drodze, tu, na blogu, kilka osób napisało, że projekt im się podoba :-) I to przeważyło, zmieniliśmy tylko trochę układ.
Ogłoszenie parafialne numer trzy: mamy już przygotowane billboardy do metra. "Dziedzictwo" zawiśnie 1 października, "Klucze" od 15. Trochę żałuję, że nie możemy rozwiesić tych plakatów w całej Polsce, ale na takie atrakcje może sobie pozwolić dowolnie wybrana sieć telefoniczna, a nie wydawnictwo książkowe ;-)
Który bardziej Wam się podoba? Bo mnie chyba jednak "Klucze" ;-)
Tak sobie pomyślałam, że, skoro nie starczy mi czasu na zrobienie jeszcze teraz jakiegoś konkursu, to może choć pobawimy się kolejną ankietą? Przeglądając "Klucze" zaciekawiło mnie, która z postaci jest ulubioną postacią czytelników... Ale to trochę później :)
A swoją drogą, wiedzieliście, że Bliss ma 180 cm wzrostu???
Na początek ogłoszenie parafialne (za które ktoś mnie pobije): nie będzie fragmentu "Kluczy do Repozytorium"! Nie i już! Wiecie dlaczego? Bo jest tam tyle informacji o bohaterach książek, informacji, które wychodzą na jaw dopiero w "Dziedzictwie", że można zepsuć sobie radość z lektury. A jak znam życie, nikt by temu fragmentowi nie odpuścił, prawda?
Drugie ogłoszenie parafialne: trochę nam przemutowała okładka do "Kluczy". Dodaliśmy gustowną plamę, by ją trochę rozjaśnić oraz napis, żeby nikt z czytelników nie uznał przypadkiem, że ma do czynienia z kolejnym tomem serii.
Teraz okładka wygląda tak:
Prawdę mówiąc, sporo dyskutowaliśmy w Wydawnictwie nad tą okładką. Najpierw nam się podobała, później już nie bardzo, były śmiały plan zmiany na ostatnią chwilę, ale... Ale gdzieś po drodze, tu, na blogu, kilka osób napisało, że projekt im się podoba :-) I to przeważyło, zmieniliśmy tylko trochę układ.
Ogłoszenie parafialne numer trzy: mamy już przygotowane billboardy do metra. "Dziedzictwo" zawiśnie 1 października, "Klucze" od 15. Trochę żałuję, że nie możemy rozwiesić tych plakatów w całej Polsce, ale na takie atrakcje może sobie pozwolić dowolnie wybrana sieć telefoniczna, a nie wydawnictwo książkowe ;-)
Który bardziej Wam się podoba? Bo mnie chyba jednak "Klucze" ;-)
Tak sobie pomyślałam, że, skoro nie starczy mi czasu na zrobienie jeszcze teraz jakiegoś konkursu, to może choć pobawimy się kolejną ankietą? Przeglądając "Klucze" zaciekawiło mnie, która z postaci jest ulubioną postacią czytelników... Ale to trochę później :)
A swoją drogą, wiedzieliście, że Bliss ma 180 cm wzrostu???
wtorek, 31 sierpnia 2010
Walczę o "Dziedzictwo" - wyniki :)
Myślałam, że dam radę w ostatni dzień wakacji, ale pierwszy września też chyba nie jest najgorszy, prawda? ;-) To znaczy, jest fatalny, nie dość, że oznacza koniec wakacji, to jeszcze pogoda wybitnie taka, że idzie się powiesić.
Mechanizm losowania: nicki osób, które zmieściły swoje zgłoszenia zostały zliczone, ich linki sprawdzone, a osoba niezwiązana z konkursem podała trzy numerki. Osoba ta za wampirami nie przepada, tak więc o konkursie nie miała pojęcia i nie mogła nikogo faworyzować. Padło na następujące trzy osoby:
K@rcia - www.mylive-mystory.blogspot.com
Sharpay793 - www.cuukierkoowe-metamorfozy.blogspot.com i www.ksiazkowo-online.blogspot.com
applebembihite - www.feel-band.blog.onet.pl
Miłe uczestniczki proszę o przesłanie danych do wysyłki nagród na adres: joanna.jaguar@op.pl :) Wydruki powinny już być gotowe, ich wykonanie zostało zlecone i im szybciej podacie mi, na jakie adresy mamy je wysłać, tym szybciej je otrzymacie :)
Wszystkim biorącym udział w konkursie bardzo dziękuję :) Konkurs z karnetem będzie, ale jeszcze momencik musicie na niego poczekać...
"Dziedzictwo" kończy się robić. Na pocieszenie, tutaj zamieściliśmy fragment w formacie pdf. A to, co znajduje się na dole każdego fragmentu to oficjalna bordiura do czwartego tomu :)
Wczoraj kleciliśmy tekst na IV okładkę i lada chwila cała książka trafi do drukarni.
Z ciekawostek - w książce znajdziecie zakładkę, ale tym razem nie z wampirami, a w dużych salonach Empiku znowu staną wielkie kartonowe makiety. Wiem, wiem, powtarzamy się ;-) Powtarzamy się również z witryną w Złotych Tarasach w Warszawie - pojawi się w dniu premiery książki i mam nadzieję, że będzie wyglądała fajnie. Ja jej nie zobaczę, bo tak się składa, że wyjeżdżam w dniu premiery "Dziedzictwa", a wracam w dniu premiery "Kluczy do repozytorium". Gdyby ktoś miał aparat... ;-)
Mechanizm losowania: nicki osób, które zmieściły swoje zgłoszenia zostały zliczone, ich linki sprawdzone, a osoba niezwiązana z konkursem podała trzy numerki. Osoba ta za wampirami nie przepada, tak więc o konkursie nie miała pojęcia i nie mogła nikogo faworyzować. Padło na następujące trzy osoby:
K@rcia - www.mylive-mystory.blogspot.com
Sharpay793 - www.cuukierkoowe-metamorfozy.blogspot.com i www.ksiazkowo-online.blogspot.com
applebembihite - www.feel-band.blog.onet.pl
Miłe uczestniczki proszę o przesłanie danych do wysyłki nagród na adres: joanna.jaguar@op.pl :) Wydruki powinny już być gotowe, ich wykonanie zostało zlecone i im szybciej podacie mi, na jakie adresy mamy je wysłać, tym szybciej je otrzymacie :)
Wszystkim biorącym udział w konkursie bardzo dziękuję :) Konkurs z karnetem będzie, ale jeszcze momencik musicie na niego poczekać...
"Dziedzictwo" kończy się robić. Na pocieszenie, tutaj zamieściliśmy fragment w formacie pdf. A to, co znajduje się na dole każdego fragmentu to oficjalna bordiura do czwartego tomu :)
Wczoraj kleciliśmy tekst na IV okładkę i lada chwila cała książka trafi do drukarni.
Z ciekawostek - w książce znajdziecie zakładkę, ale tym razem nie z wampirami, a w dużych salonach Empiku znowu staną wielkie kartonowe makiety. Wiem, wiem, powtarzamy się ;-) Powtarzamy się również z witryną w Złotych Tarasach w Warszawie - pojawi się w dniu premiery książki i mam nadzieję, że będzie wyglądała fajnie. Ja jej nie zobaczę, bo tak się składa, że wyjeżdżam w dniu premiery "Dziedzictwa", a wracam w dniu premiery "Kluczy do repozytorium". Gdyby ktoś miał aparat... ;-)
środa, 25 sierpnia 2010
Na pocieszenie - przedpremierowy konkurs :)
No dobrze, więc mam do oddania trzy przedpremierowe wydruki "Dziedzictwa" i rozlosuję je wśród tych, którzy zamieszczą na swoim blogu, stronie, na forum, z którego korzystają albo w dowolnie wybranym miejscu sieci jedną z poniższych grafik :) Osoby, które mają ochotę się tak bawić, proszę o zamieszczenie w komentarzach do tego postu linku do strony, na której zamieścili wampirycznego wirusa ;-)
Konkurs potrwa do niedzieli włącznie, bo muszę zdążyć wysłać te książki przedpremierowo, prawda? :) Nie jest to oficjalny wielkie konkurs, takie małe coś na poprawę humoru.
Do wyboru macie trzy forumowe avaraty w rozmiarze 100 x 100 pikseli :)
Sygnaturę do wklejenia na forum, czy gdzie się Wam podoba :)
Oraz button linkujący albo nielinkujący button, zależy, jak wolicie :)
Jeśli chcecie, żeby button linkował do bloga, wystarczy, że skopiujecie i wkleicie na swojego bloga kawałek poniższego kodu :)
---
A co do adresu internetowego, mam kłopoty z odbieraniem poczty z Gmaila, więc niedługo podam alternatywny, bardziej sprawny adres :)
Konkurs potrwa do niedzieli włącznie, bo muszę zdążyć wysłać te książki przedpremierowo, prawda? :) Nie jest to oficjalny wielkie konkurs, takie małe coś na poprawę humoru.
Do wyboru macie trzy forumowe avaraty w rozmiarze 100 x 100 pikseli :)
Sygnaturę do wklejenia na forum, czy gdzie się Wam podoba :)
Oraz button linkujący albo nielinkujący button, zależy, jak wolicie :)
Jeśli chcecie, żeby button linkował do bloga, wystarczy, że skopiujecie i wkleicie na swojego bloga kawałek poniższego kodu :)
---
A co do adresu internetowego, mam kłopoty z odbieraniem poczty z Gmaila, więc niedługo podam alternatywny, bardziej sprawny adres :)
Avatar - rozstrzygnięcie
W związku z tym, że, jak się okazało, zdjęcie wykorzystane w aplikacji Zane'a również nie było oryginalne, miałam nielichy problem ze stwierdzeniem, co w ogóle zrobić z naszym konkursem. Nie krzyczcie na mnie, ale uznałam, że najsprawiedliwiej będzie nie przyznawać żadnej nagrody w dogrywce. Mój błąd - powinnam była zastrzec w regulaminie, że wykorzystane grafiki muszą być oryginalne, wykonane przez uczestnika :( Człowiek uczy się na błędach - następnym razem będę mądrzejsza.
Na pocieszenie i dla rozrywki (bo w końcu powyższa informacja nie jest fajna ani dla mnie, ani dla Was), obiecuję szybki konkursik. Taki mały, z absurdalnymi nagrodami. Postaram się zamieścić go jeszcze dzisiaj :)
A co będzie do zgarnięcia? Przedpremierowe wydruki "Dziedzictwa". Trzy sztuki, które rozlosuję wśród... Wśród osób, które na:
- blogu
- forum
- dowolnie wybranej stronie w sieci
umieszczą informację, że mają chrapkę na czwarty tom "Błękitnokrwistych".
Jak? Niedługo zawieszę tutaj kilka niewielkich graficzek, które będzie można wykorzystać jako sygnaturkę w podpisie, avatar na forum bądź button na blogu internetowym. Wszystkie te osoby poproszę o zamieszczenie komentarza pod wpisem z grafikami i o podanie linka :) Co Wy na to?
Czym jest "przedpremierowy wydruk"? Hmmm... Niedokończoną jeszcze, wydrukowaną na zwykłym papierze, zbindowaną książką, w której można podziwiać korektorskie nidoróby i błędy, które przytrafiają się tłumaczom i redaktorom. Ale, przede wszystkim, jest to powieść dostępna na trzy tygodnie przed oficjalną premierą...
A konkurs z karnetem jeszcze będzie, obiecuję!
Na pocieszenie i dla rozrywki (bo w końcu powyższa informacja nie jest fajna ani dla mnie, ani dla Was), obiecuję szybki konkursik. Taki mały, z absurdalnymi nagrodami. Postaram się zamieścić go jeszcze dzisiaj :)
A co będzie do zgarnięcia? Przedpremierowe wydruki "Dziedzictwa". Trzy sztuki, które rozlosuję wśród... Wśród osób, które na:
- blogu
- forum
- dowolnie wybranej stronie w sieci
umieszczą informację, że mają chrapkę na czwarty tom "Błękitnokrwistych".
Jak? Niedługo zawieszę tutaj kilka niewielkich graficzek, które będzie można wykorzystać jako sygnaturkę w podpisie, avatar na forum bądź button na blogu internetowym. Wszystkie te osoby poproszę o zamieszczenie komentarza pod wpisem z grafikami i o podanie linka :) Co Wy na to?
Czym jest "przedpremierowy wydruk"? Hmmm... Niedokończoną jeszcze, wydrukowaną na zwykłym papierze, zbindowaną książką, w której można podziwiać korektorskie nidoróby i błędy, które przytrafiają się tłumaczom i redaktorom. Ale, przede wszystkim, jest to powieść dostępna na trzy tygodnie przed oficjalną premierą...
A konkurs z karnetem jeszcze będzie, obiecuję!
czwartek, 19 sierpnia 2010
Nagrody dla komentujących :)
Miło mi poinformować, że drogą losowania wyłoniliśmy trzy spośród osób, które zamieściły komentarze pod postem o dogrywce w konkursie. Osoby te są proszone o wystąpienie przed szereg :) Wzywam do kontaktu: Emcioszka18, Patkę oraz ArdadLili. Mam dla Was drobne upominki, które same sobie wybierzecie. Jak? Wejdźcie na stronę Jaguara, przejrzyjcie, co mamy w ofercie i wybierzcie, którą z książek chciałybyście otrzymać :) Możecie również wybrać z zapowiedzi, wtedy wyślę książkę, gdy tylko otrzymam ją z drukarni (to co, "Dziedzictwo"? ;-)). Piszcie do mnie na adres joanna.jaguar[at]op.pl i podajcie, rzecz jasna, swoje dane kontaktowe.
A co do samej dogrywki...
Przyznaję - mam mały problem. Chciałabym się upewnić, że oddam nagrodę komuś, kto w pełni na nią zasługuje. W komentarzach padło bardzo dobre pytanie - czy Zane to Zane, czy jakiś przypadkowy koleś z sieci? Będę wdzięczna za wyjaśnienie.
Przyznaję się do błędu - nie zastrzegłam w regulaminie, że prace mają być oryginalne i nie chciałabym teraz kogoś urazić. Szkoda mi dyskwalifikacji Cianne, bo włożyła naprawdę wiele trudu w przygotowanie opisu (zamieściłam na blogu wersję skróconą) i dopóki będę żywić wątpliwość, co do zdjęcia użytego w CV Zane'a, nie przyznam nagrody.
No cóż, nie tak to miało wyglądać, prawda?
A w sprawie pytań, które pojawiły się w komentarzach. Na razie nic nie wiadomo na temat filmu o błękitnokrwistych :( Wielka szkoda, bo mogłoby wyjść z tego coś strasznie fajnego. Wiecie, że prawa do ekranizacji kolejnych książek kupowane są właściwie na pniu? To standard, ilekroć pojawia się coś ciekawego, zaraz któraś wytwórnia zaklepuje sobie prawa do ekranizacji. A potem... Potem mija rok, kolejny, czekamy, czekamy i konsekwentnie okazuje się, że później, później, może za rok. Ale trzymamy rękę na pulsie, bo co nam zostaje?
Tapety zależą od inwencji naszego grafika, który obiecuje kolejną odsłonę już niebawem. Muszę ścignąć kolegę, bo trochę to już trwa.
Niejako przy okazji - Melissa pisze książkę o Bliss :) Oddzielną, niejako na boku "Błękitnokrwistych". Na razie trwają nad nią prace. Ciekawa jestem tej książki, ma się nazywać "The Wolf Pact" i coś czuję, że tym razem do wąpierzy dołączą jeszcze wilkołaki. Mam wrażenie, że raczej nie będzie się działa na Manhattanie... Wilkołaki jakoś nie komponują mi się z Duchesne ;-)
A co do samej dogrywki...
Przyznaję - mam mały problem. Chciałabym się upewnić, że oddam nagrodę komuś, kto w pełni na nią zasługuje. W komentarzach padło bardzo dobre pytanie - czy Zane to Zane, czy jakiś przypadkowy koleś z sieci? Będę wdzięczna za wyjaśnienie.
Przyznaję się do błędu - nie zastrzegłam w regulaminie, że prace mają być oryginalne i nie chciałabym teraz kogoś urazić. Szkoda mi dyskwalifikacji Cianne, bo włożyła naprawdę wiele trudu w przygotowanie opisu (zamieściłam na blogu wersję skróconą) i dopóki będę żywić wątpliwość, co do zdjęcia użytego w CV Zane'a, nie przyznam nagrody.
No cóż, nie tak to miało wyglądać, prawda?
A w sprawie pytań, które pojawiły się w komentarzach. Na razie nic nie wiadomo na temat filmu o błękitnokrwistych :( Wielka szkoda, bo mogłoby wyjść z tego coś strasznie fajnego. Wiecie, że prawa do ekranizacji kolejnych książek kupowane są właściwie na pniu? To standard, ilekroć pojawia się coś ciekawego, zaraz któraś wytwórnia zaklepuje sobie prawa do ekranizacji. A potem... Potem mija rok, kolejny, czekamy, czekamy i konsekwentnie okazuje się, że później, później, może za rok. Ale trzymamy rękę na pulsie, bo co nam zostaje?
Tapety zależą od inwencji naszego grafika, który obiecuje kolejną odsłonę już niebawem. Muszę ścignąć kolegę, bo trochę to już trwa.
Niejako przy okazji - Melissa pisze książkę o Bliss :) Oddzielną, niejako na boku "Błękitnokrwistych". Na razie trwają nad nią prace. Ciekawa jestem tej książki, ma się nazywać "The Wolf Pact" i coś czuję, że tym razem do wąpierzy dołączą jeszcze wilkołaki. Mam wrażenie, że raczej nie będzie się działa na Manhattanie... Wilkołaki jakoś nie komponują mi się z Duchesne ;-)
piątek, 13 sierpnia 2010
W sprawie domniemanego plagiatu
No cóż, to nie była najwspanialsza informacja po urlopie, przyznaję... Długo zastanawiałam się, co zrobić z pracą Cianne, bo sytuacja nie jest łatwa, ani przyjemna. Mój błąd, że nie zaznaczyłam wyraźnie w regulaminie, iż nie można korzystać z cudzych prac, będę miała to na uwadze przy kolejnych akcjach.
Ponieważ praca, o której mowa, składała się z dwóch części, nie tylko graficznej, ale również opisowej, a opis był długi i wyczerpujący, nie mam zamiaru na nikogo krzyczeć. W związku z tym jednak, że na grafice zabrakło odniesienia do oryginalnej pracy (copyrightu), a Cianne nie uzyskała pozwolenia na wykorzystanie wspomnianej grafiki w konkursie, zatem czuję się zobligowana do dyskwalifikacji demonicznej koleżanki z wyścigu o palmę pierwszeństwa w dogrywce konkursu. Sorry, tak chyba będzie sprawiedliwie.
Tytułem wyjaśnienia - gdyby pozwolenie na piśmie (czy też w notce na DeviantArcie) było, jakoś byśmy to przełknęli. Ale sama mam galerię na DA i nie chciałabym, żeby ktoś wygrywał nagrody posługując się moją pracą i nie zamieszczając choćby linki do oryginalnej wersji.
No, to by było na tyle.
"Dziedzictwo" właśnie kończy się redagować, będzie się składać, a jak się złoży, zamieszczę fragment :) Ozdobnik na dół strony robi się również.
I przepraszam za "spojler" w opisie książki, tuszę jednak, że przeciętnie kumaty czytelnik wyczuje pismo nosem gdzieś w okolicach dziesiątej strony, a nie pod sam koniec;-) Swoją drogą, zabawny ten tom, tylko gubię się już w tych wąpierzach i aniołach i naprawdę, wierzcie mi, liczę, że "Klucze do repozytorium" wyjaśnią co nie co...
Ponieważ praca, o której mowa, składała się z dwóch części, nie tylko graficznej, ale również opisowej, a opis był długi i wyczerpujący, nie mam zamiaru na nikogo krzyczeć. W związku z tym jednak, że na grafice zabrakło odniesienia do oryginalnej pracy (copyrightu), a Cianne nie uzyskała pozwolenia na wykorzystanie wspomnianej grafiki w konkursie, zatem czuję się zobligowana do dyskwalifikacji demonicznej koleżanki z wyścigu o palmę pierwszeństwa w dogrywce konkursu. Sorry, tak chyba będzie sprawiedliwie.
Tytułem wyjaśnienia - gdyby pozwolenie na piśmie (czy też w notce na DeviantArcie) było, jakoś byśmy to przełknęli. Ale sama mam galerię na DA i nie chciałabym, żeby ktoś wygrywał nagrody posługując się moją pracą i nie zamieszczając choćby linki do oryginalnej wersji.
No, to by było na tyle.
"Dziedzictwo" właśnie kończy się redagować, będzie się składać, a jak się złoży, zamieszczę fragment :) Ozdobnik na dół strony robi się również.
I przepraszam za "spojler" w opisie książki, tuszę jednak, że przeciętnie kumaty czytelnik wyczuje pismo nosem gdzieś w okolicach dziesiątej strony, a nie pod sam koniec;-) Swoją drogą, zabawny ten tom, tylko gubię się już w tych wąpierzach i aniołach i naprawdę, wierzcie mi, liczę, że "Klucze do repozytorium" wyjaśnią co nie co...
piątek, 30 lipca 2010
Skąd się biorą okładki?
Ponieważ w komentarzach do postów pojawiło się pytanie o brytyjskie okładki, pomyślałam, że może wyjaśnię wszystkim zainteresowaniem, skąd się w ogóle biorą okładki. Nie tylko okładki "Błękitnokrwistych", ale w ogóle, jak się to robi :)
"Błękitnokrwiści" są oryginalnie serią amerykańską, bo pisarka, Melissa, ze Stanów pochodzi. Siłą rzeczy to właśnie z USA kupiliśmy prawa do wydania całej serii, a egzemplarze przyszły do nas w amerykańskich okładkach. I nam się, z całą szczerością, okładki te nie podobały...
Oryginały są a na stronie Melissy :)
Wersja brytyjska wpadła nam w oko daleko później, prawdę mówiąc, dopiero, gdy ktoś wspomniał o niej tutaj, na blogu. Faktycznie - jest ładna, jednak... Kojarzy Wam się z wampirami?
"Błekitnokrwiści"
"Dziedzictwo"
Myślę, że to typowo brytyjskie okładki, stonowane i ładne, ale jednak zupełnie nieprzystające do tego, co jest popularne, lubiane i zauważane u nas. Cóż, i tak zorientowaliśmy się za późno.
Ciekawe są również francuskie okładki, ale, po raz kolejny, uznaliśmy, że okładka pierwszej części jest najmniej interesująca ze wszystkich. Gdyby była inna, może "Błękitnokrwiści" po polsku wyglądaliby inaczej?
Tylko to spojrzenie...
No więc nie kupiliśmy francuskich okładek ;-) Ze względu na pierwszą. A teraz patrzę i widzę, że wyszła kompilacja czterech tytułów z bardzo fajną zajawką.
Było, minęło, nie ma co płakać, prawda?
W każdym razie postanowiliśmy zrobić własne okładki, padło na młodego, utalentowanego fotografa i grafika, z którym miałam okazję pracować przy innym projekcie - na Dream Travelera.
Każda okładka to kilka projektów, mnóstwo marudzenia, szukanie inspiracji w tekście, sesja zdjęciowa a później mordowanie fotografii w programach graficznych. Każda okładka to również poszukiwanie odpowiedniego zdjęcia miasta, które jest miejscem wiodącym dla danego tomu. Okładka do książki musi być przygotowana wcześniej, najlepiej jak najwcześniej, w wysokiej rozdzielczości; a mówiąc o okładce nie mam na myśli tylko frontu - trzeba jeszcze zrobić tył i skrzydełka, wybrać teksty, umieścić opisy oraz logotypy patronów medialnych. Od wyglądu okładki zależą również pierwsze strony książki, tak zwane "strony tytułowe", które powtarzają typografię (literki) z tego, co znajduje się na froncie :) Czyli, krótko mówiąc, sporo roboty.
Oczywiście, zdarza się, że kupujemy oryginalne okładki od zachodnich wydawców i tylko dorabiamy polskie napisy, ale... Ale okładka musi nam się podobać :) Tak jest w wypadku serii "Zwiadowcy" Johna Flanagana, której okładki kopiują te, których używa wydawnictwo Yearling Books, albo w przypadku serii "GONE" Michaela Granta (choć ja jedna wiem, jak potwornie kusiło nas zrobienie własnej grafiki!).
Ufff, długawy wyszedł ten post :)
Udaję się na urlop na tydzień, więc będzie chwilowy zastój, ale...
Ale mam dla Was dwie tapety z "Dziedzictwem" - okładkowe tym razem, żeby było w temacie. Znajdziecie je tutaj
Wiem również, że Dream Traveler przygotowuje koleją tapetą tematyczną ;-)
"Błękitnokrwiści" są oryginalnie serią amerykańską, bo pisarka, Melissa, ze Stanów pochodzi. Siłą rzeczy to właśnie z USA kupiliśmy prawa do wydania całej serii, a egzemplarze przyszły do nas w amerykańskich okładkach. I nam się, z całą szczerością, okładki te nie podobały...
Oryginały są a na stronie Melissy :)
Wersja brytyjska wpadła nam w oko daleko później, prawdę mówiąc, dopiero, gdy ktoś wspomniał o niej tutaj, na blogu. Faktycznie - jest ładna, jednak... Kojarzy Wam się z wampirami?
"Błekitnokrwiści"
"Dziedzictwo"
Myślę, że to typowo brytyjskie okładki, stonowane i ładne, ale jednak zupełnie nieprzystające do tego, co jest popularne, lubiane i zauważane u nas. Cóż, i tak zorientowaliśmy się za późno.
Ciekawe są również francuskie okładki, ale, po raz kolejny, uznaliśmy, że okładka pierwszej części jest najmniej interesująca ze wszystkich. Gdyby była inna, może "Błękitnokrwiści" po polsku wyglądaliby inaczej?
Tylko to spojrzenie...
No więc nie kupiliśmy francuskich okładek ;-) Ze względu na pierwszą. A teraz patrzę i widzę, że wyszła kompilacja czterech tytułów z bardzo fajną zajawką.
Było, minęło, nie ma co płakać, prawda?
W każdym razie postanowiliśmy zrobić własne okładki, padło na młodego, utalentowanego fotografa i grafika, z którym miałam okazję pracować przy innym projekcie - na Dream Travelera.
Każda okładka to kilka projektów, mnóstwo marudzenia, szukanie inspiracji w tekście, sesja zdjęciowa a później mordowanie fotografii w programach graficznych. Każda okładka to również poszukiwanie odpowiedniego zdjęcia miasta, które jest miejscem wiodącym dla danego tomu. Okładka do książki musi być przygotowana wcześniej, najlepiej jak najwcześniej, w wysokiej rozdzielczości; a mówiąc o okładce nie mam na myśli tylko frontu - trzeba jeszcze zrobić tył i skrzydełka, wybrać teksty, umieścić opisy oraz logotypy patronów medialnych. Od wyglądu okładki zależą również pierwsze strony książki, tak zwane "strony tytułowe", które powtarzają typografię (literki) z tego, co znajduje się na froncie :) Czyli, krótko mówiąc, sporo roboty.
Oczywiście, zdarza się, że kupujemy oryginalne okładki od zachodnich wydawców i tylko dorabiamy polskie napisy, ale... Ale okładka musi nam się podobać :) Tak jest w wypadku serii "Zwiadowcy" Johna Flanagana, której okładki kopiują te, których używa wydawnictwo Yearling Books, albo w przypadku serii "GONE" Michaela Granta (choć ja jedna wiem, jak potwornie kusiło nas zrobienie własnej grafiki!).
Ufff, długawy wyszedł ten post :)
Udaję się na urlop na tydzień, więc będzie chwilowy zastój, ale...
Ale mam dla Was dwie tapety z "Dziedzictwem" - okładkowe tym razem, żeby było w temacie. Znajdziecie je tutaj
Wiem również, że Dream Traveler przygotowuje koleją tapetą tematyczną ;-)
wtorek, 27 lipca 2010
Poza wampirami :)
Ciiiiii, może nie powinnam tego zamieszczać tutaj, bo to blog dedykowany serii, ale jeszcze się nie ogarnęłam na tyle, żeby zrobić kolejną stronę (z tą się nie wyrabiam, niestety), więc...
Dla tych, którzy lubią wampiryczno-pomroczne klimaty, mamy tetralogię Thomasa Sniegoskiego o drugiej wojnie w Niebie, aniołach, upadłych aniołach i nefilimach, czyli potomkach aniołów i śmiertelników. Bohaterem tej miniserii jest Aaron, osiemnastolatek, który dowiaduje się, że nie jest człowiekiem (dobra, wiem, strasznie oryginalne...) i że znalazł się na czarnej liście Potęg, których dowódca, kompletnie oszalały anioł Verchiel, zrobi wszystko, żeby Aarona usunąć. Załatwić. Zamordować. Dlaczego? Bo obawia się, że Aaron jest tym, który przyniesie odkupienie wygnańcom. Na samą myśl o powrocie Lucyfera, Verchiela szlag trafia, wiec, na czele swoich doborowych oddziałów, zaczyna krucjatę przeciwko nieświadomemu niczego Aaronowi.
Brzmi ciekawie? Czy nie bardzo?
Oczywiście w tetralogii znalazło się miejsce na wątek romansowy, walkę, porwania, paskudne intrygi i podstępy, a także, bez spojlera, bardzo porządny twist na zakończenie :)
Okładkę przygotowaliśmy taką:
Z ciekawostek: autor książek jest scenarzystą komiksowym, zajmował się między innymi Punisherem, Wolverinem i Hellboyem (no dobra, kto zna tych panów; i kto oglądał absolutnie przecudowną drugą część Hellboya - Złotą Armię? Niech się Edzio schowa przy Nuadzie, naprawdę...), a także, he, he, Buffy i jej lubym, Angelem. Swoją drogą, Buffy chyba poszła na urlop, bo natarcie wampirów trwa w najlepsze.
Książek, jako się rzekło, będzie cztery: najpierw "Nefilim", 20 października, potem "Lewiatan", pod koniec listopada, a dwie pozostałe w przyszłym roku :)
Dla tych, którzy lubią wampiryczno-pomroczne klimaty, mamy tetralogię Thomasa Sniegoskiego o drugiej wojnie w Niebie, aniołach, upadłych aniołach i nefilimach, czyli potomkach aniołów i śmiertelników. Bohaterem tej miniserii jest Aaron, osiemnastolatek, który dowiaduje się, że nie jest człowiekiem (dobra, wiem, strasznie oryginalne...) i że znalazł się na czarnej liście Potęg, których dowódca, kompletnie oszalały anioł Verchiel, zrobi wszystko, żeby Aarona usunąć. Załatwić. Zamordować. Dlaczego? Bo obawia się, że Aaron jest tym, który przyniesie odkupienie wygnańcom. Na samą myśl o powrocie Lucyfera, Verchiela szlag trafia, wiec, na czele swoich doborowych oddziałów, zaczyna krucjatę przeciwko nieświadomemu niczego Aaronowi.
Brzmi ciekawie? Czy nie bardzo?
Oczywiście w tetralogii znalazło się miejsce na wątek romansowy, walkę, porwania, paskudne intrygi i podstępy, a także, bez spojlera, bardzo porządny twist na zakończenie :)
Okładkę przygotowaliśmy taką:
Z ciekawostek: autor książek jest scenarzystą komiksowym, zajmował się między innymi Punisherem, Wolverinem i Hellboyem (no dobra, kto zna tych panów; i kto oglądał absolutnie przecudowną drugą część Hellboya - Złotą Armię? Niech się Edzio schowa przy Nuadzie, naprawdę...), a także, he, he, Buffy i jej lubym, Angelem. Swoją drogą, Buffy chyba poszła na urlop, bo natarcie wampirów trwa w najlepsze.
Książek, jako się rzekło, będzie cztery: najpierw "Nefilim", 20 października, potem "Lewiatan", pod koniec listopada, a dwie pozostałe w przyszłym roku :)
Wydawcy, chomiki i pozwy
Krótka notka w sprawie amatorskich tłumaczeń i wszystkich chomików świata - nie będę edytować komentarzy pod postami, póki nie znajdę z nich niczego obraźliwego, ale... Ale Avellana ma rację.
Bardzo fajnie, że wielbiciele serii zajmują się tłumaczeniami i nikt im tego nie broni, tak samo, jak nie broni nikomu czytać tych tłumaczeń, ale pisanie do osoby, która przekłada książkę dla wydawnictwa "sorry, nie chce mi się czekać", jest nie fair, nieuprzejme i generalnie, mało zabawne.
Czosnek dla anonima:
Fachowy przekład tym się różni od amatorskiego, że robi go ktoś, kto się na tłumaczeniu zna, a potem tekst jest kilka razy sprawdzany, żeby uniknąć pomyłek i wpadek, które wszystkim się zdarzają. To raz. Dwa: między innymi dzięki wielkim zasobom różnej maści chomików, książki kosztują, ile kosztują, niestety. Wiele osób korzysta z darmowych, pirackich źródeł, na czym, w rezultacie, tracą wszyscy zainteresowani - i czytelnicy, i autorzy, i tłumacze, i wydawcy.
Bardzo proszę, nie polecajcie sobie na oficjalnym blogu serii amatorskich tłumaczeń, dobrze? To nieelegancko. Zwłaszcza, jeśli w domyśle stoi - po co mam czekać i wydawać pieniądze na książkę, skoro mogę ją przeczytać za darmo na komputerze?
A pozew w tytule wziął się stąd, że grupa wydawców tak się wpieniła na internetowy zasoby, w których jest cała masa lewych książek, że poszła ze sprawą do sądu. Nic miłego, naprawdę. My się staramy, a tu...
Bardzo fajnie, że wielbiciele serii zajmują się tłumaczeniami i nikt im tego nie broni, tak samo, jak nie broni nikomu czytać tych tłumaczeń, ale pisanie do osoby, która przekłada książkę dla wydawnictwa "sorry, nie chce mi się czekać", jest nie fair, nieuprzejme i generalnie, mało zabawne.
Czosnek dla anonima:
Fachowy przekład tym się różni od amatorskiego, że robi go ktoś, kto się na tłumaczeniu zna, a potem tekst jest kilka razy sprawdzany, żeby uniknąć pomyłek i wpadek, które wszystkim się zdarzają. To raz. Dwa: między innymi dzięki wielkim zasobom różnej maści chomików, książki kosztują, ile kosztują, niestety. Wiele osób korzysta z darmowych, pirackich źródeł, na czym, w rezultacie, tracą wszyscy zainteresowani - i czytelnicy, i autorzy, i tłumacze, i wydawcy.
Bardzo proszę, nie polecajcie sobie na oficjalnym blogu serii amatorskich tłumaczeń, dobrze? To nieelegancko. Zwłaszcza, jeśli w domyśle stoi - po co mam czekać i wydawać pieniądze na książkę, skoro mogę ją przeczytać za darmo na komputerze?
A pozew w tytule wziął się stąd, że grupa wydawców tak się wpieniła na internetowy zasoby, w których jest cała masa lewych książek, że poszła ze sprawą do sądu. Nic miłego, naprawdę. My się staramy, a tu...
środa, 21 lipca 2010
Nowości, nowości, nowości :)
No to po jabłkach ;-) Wybraliście okładkę "Dziedzictwa", więc okładka taka właśnie będzie. Wszystkich tęskniących za opcją "żadna z powyższych" jestem zmuszona rozczarować - nie możemy pozwolić sobie na zwlekanie z projektem do dnia wydania książki :( Okładka klepnięta...
Tak sobie myślę, że z wersji drugiej możemy zorganizować tapetę, co Wy na to? :)
Zresztą nowa tapeta wisi już od jakiegoś czasu tutaj. Zachęcam do pobrania :)
Wspominałam czas jakiś temu o innej serii Melissy, którą mamy zamiar wydać, konkretnie o serii "The Ashleys" - i wydamy ją, ale nie w tym roku :( Niestety, będziecie musieli poczekać... Swoją drogą, ktoś ma jakiś pomysł na tytuł? Bo my mamy z nim problem... Seria opowiada o kilku pannicach z ekskluzywnej szkoły, wszystkie mają na imię Ashley, stąd tytuł książek. Cóż, nie bardzo po polsku, prawda? Dziewczyny są elitą w swoim mieście, zgraną paczką koszmarkowatych przyjaciółek. Rządzą w szkole. Jakieś sugestie?
Na pocieszenie - jeszcze w tym roku powinien się ukazać tomik opowiadań Melissy związany z serią "Błękitnokrwiści". Rzecz nosi tytuł "Klucze do repozytorium" i zawiera sporo ciekawostek na temat postaci, ich historii, pochodzenia, przeszłości...
Projekt okładki już jest ;-)
Ale nie mogę wykluczyć, że coś jeszcze się zmieni :)
A dla zagorzałych wielbicieli gotyckich klimatów mamy jeszcze inną propozycję, ale napiszę o tym tylko, jeśli będziecie chcieli ;-)
Tak sobie myślę, że z wersji drugiej możemy zorganizować tapetę, co Wy na to? :)
Zresztą nowa tapeta wisi już od jakiegoś czasu tutaj. Zachęcam do pobrania :)
Wspominałam czas jakiś temu o innej serii Melissy, którą mamy zamiar wydać, konkretnie o serii "The Ashleys" - i wydamy ją, ale nie w tym roku :( Niestety, będziecie musieli poczekać... Swoją drogą, ktoś ma jakiś pomysł na tytuł? Bo my mamy z nim problem... Seria opowiada o kilku pannicach z ekskluzywnej szkoły, wszystkie mają na imię Ashley, stąd tytuł książek. Cóż, nie bardzo po polsku, prawda? Dziewczyny są elitą w swoim mieście, zgraną paczką koszmarkowatych przyjaciółek. Rządzą w szkole. Jakieś sugestie?
Na pocieszenie - jeszcze w tym roku powinien się ukazać tomik opowiadań Melissy związany z serią "Błękitnokrwiści". Rzecz nosi tytuł "Klucze do repozytorium" i zawiera sporo ciekawostek na temat postaci, ich historii, pochodzenia, przeszłości...
Projekt okładki już jest ;-)
Ale nie mogę wykluczyć, że coś jeszcze się zmieni :)
A dla zagorzałych wielbicieli gotyckich klimatów mamy jeszcze inną propozycję, ale napiszę o tym tylko, jeśli będziecie chcieli ;-)
poniedziałek, 12 lipca 2010
Mój Vampiryczny aVatar - dogrywka!
Ufff, wreszcie, po długiej, długiej zwłoce (choć przecież zwłoki są powiązane tematycznie z wampirami...) zapraszam do udziału w drugim etapie konkursu :)
Tym razem wybieramy spośród nadesłanych wcześniej i wyróżnionych przez Jury zgłoszeń :) Który z kandydatów na błękitnokrwistego najbardziej odpowiada wymogom stawianym uczniom Duchesne? Kto Twoim zdaniem powinien zostać przyjęty w anielsko-wampirze szeregi?
Głosować możecie w ankiecie (tak najłatwiej), a ten, kogo zgłoszenie otrzyma największą ilość głosów otrzyma od Wydawnictwa nie tylko karnecik na wszystkie kolejne tomy serii o błękitnokrwistych, ale również jedyną w swoim rodzaju, zaprojektowaną specjalnie dla zwycięzcy, koszulkę (w odpowiednim rozmiarze) prawdziwego błękitnokrwistego! Żadnych wyciągniętych T-shirtów, ma się rozumieć!
Kandydatury przypominamy na podstronie "DOGRYWKA", a głosować można do połowy sierpnia 2010 roku :)
Wśród tych, którzy zamieszczą pod TYM POSTEM komentarz, rozlosujemy trzy nagrody - niespodzianki :)
Tym razem wybieramy spośród nadesłanych wcześniej i wyróżnionych przez Jury zgłoszeń :) Który z kandydatów na błękitnokrwistego najbardziej odpowiada wymogom stawianym uczniom Duchesne? Kto Twoim zdaniem powinien zostać przyjęty w anielsko-wampirze szeregi?
Głosować możecie w ankiecie (tak najłatwiej), a ten, kogo zgłoszenie otrzyma największą ilość głosów otrzyma od Wydawnictwa nie tylko karnecik na wszystkie kolejne tomy serii o błękitnokrwistych, ale również jedyną w swoim rodzaju, zaprojektowaną specjalnie dla zwycięzcy, koszulkę (w odpowiednim rozmiarze) prawdziwego błękitnokrwistego! Żadnych wyciągniętych T-shirtów, ma się rozumieć!
Kandydatury przypominamy na podstronie "DOGRYWKA", a głosować można do połowy sierpnia 2010 roku :)
Wśród tych, którzy zamieszczą pod TYM POSTEM komentarz, rozlosujemy trzy nagrody - niespodzianki :)
środa, 7 lipca 2010
Powakacyjnie
Oj, przepraszam Was wszystkich, że w moim wykonaniu kilka spraw tak dramatycznie się wlecze, ale musiałam trochę odpocząć nie tylko od wampirów, ale od pracy w ogóle :) Większość z Was ma wakacje - ja też miałam. Cały tydzień...
Co do okładki, głosowanie wciąż trwa i raczej nie pokusimy się o kolejny projekt, zwłaszcza, że większość z Was akceptuje to, co wymyśliliśmy. Nie da się dogodzić wszystkim, niestety. Popatrzcie na to tak - gdyby każdy dorzucił swoje trzy grosze do projektu, jak nic musielibyśmy zrobić co najmniej kilkadziesiąt okładek ;-)
Drugi etap konkursu ruszy w przyszłym tygodniu, pojawi się kolejna podstrona, na której zaprezentowane zostaną kandydatury. Niebawem pojawi się również coś więcej na temat upadłych (i nie tylko upadłych) aniołów - coś w rodzaju słowniczka dla zainteresowanych :) Temat aniołów jest pasjonujący, ale, niestety, bardzo obszerny. Mam nadzieję, że skrótowe who is who Wam się przyda.
Co jeszcze? Nie wiem, czy wiecie, ale prócz regularnych, następujących po sobie powieści z cyklu o błękitnokrwistych, ukaże się jeszcze jedna, pozostająca w stworzonym przez Melissę świecie, książka. "Klucze do repozytorium" to zbiór informacji na temat bohaterów, tajnych annałów wampirów i mnóstwo innych przydatnych drobiazgów. Nie znam dokładnej daty premiery, ale egzemplarz (premiera w Stanach była w zeszłym tygodniu) leży u nas i czeka, aż tłumaczka wróci z wywczasów! O, i nawet mamy już okładkę... No, prawie. Więc niedługo ją pokażę :)
Wojtek przygotował dla Was nową tapetę, ale znowu wakacje krzyżują nam plany - gdy tylko będzie dostępna, zaraz ją tutaj podepnę :)
Co do okładki, głosowanie wciąż trwa i raczej nie pokusimy się o kolejny projekt, zwłaszcza, że większość z Was akceptuje to, co wymyśliliśmy. Nie da się dogodzić wszystkim, niestety. Popatrzcie na to tak - gdyby każdy dorzucił swoje trzy grosze do projektu, jak nic musielibyśmy zrobić co najmniej kilkadziesiąt okładek ;-)
Drugi etap konkursu ruszy w przyszłym tygodniu, pojawi się kolejna podstrona, na której zaprezentowane zostaną kandydatury. Niebawem pojawi się również coś więcej na temat upadłych (i nie tylko upadłych) aniołów - coś w rodzaju słowniczka dla zainteresowanych :) Temat aniołów jest pasjonujący, ale, niestety, bardzo obszerny. Mam nadzieję, że skrótowe who is who Wam się przyda.
Co jeszcze? Nie wiem, czy wiecie, ale prócz regularnych, następujących po sobie powieści z cyklu o błękitnokrwistych, ukaże się jeszcze jedna, pozostająca w stworzonym przez Melissę świecie, książka. "Klucze do repozytorium" to zbiór informacji na temat bohaterów, tajnych annałów wampirów i mnóstwo innych przydatnych drobiazgów. Nie znam dokładnej daty premiery, ale egzemplarz (premiera w Stanach była w zeszłym tygodniu) leży u nas i czeka, aż tłumaczka wróci z wywczasów! O, i nawet mamy już okładkę... No, prawie. Więc niedługo ją pokażę :)
Wojtek przygotował dla Was nową tapetę, ale znowu wakacje krzyżują nam plany - gdy tylko będzie dostępna, zaraz ją tutaj podepnę :)
środa, 16 czerwca 2010
Dziedzictwo - ankieta dotycząca okładki :)
Grrrrr! Jeśli Blogspot nie przestanie fiksować i wyrzucać błędu w miejscu ankiety, będę ją musiała zrobić drugi raz :( Na razie wygrywała bezapelacyjnie wersja pierwsza... Zobaczymy, jak się nie naprawi do wieczora, cóż...
--------
No, wreszcie!
Zapraszam do udziału w ankiecie dotyczącej okładki IV tomu wampirów (premiera we wrześniu), "Dziedzictwa". Ponieważ my nie umiemy podjąć decyzji (głosy są podzielone), Wam zostawiamy wybór fotki. Jak widać, postanowiliśmy zrobić coś zupełnie innego, zachowując jednocześnie konsekwencję, jeśli chodzi o klimat.
Tytułem wyjaśnienia - Lucyfer jest blondynem. I dlatego na okładce nie ma Nosiciela Światła. Brak atrakcyjnych blondynów do sfotografowania. Padło na... Pewnie się domyślacie ;-)
Po której stronie stoi Kingsley Martin?
Po stronie błękitnokrwistych? A może po stronie Lucyfera?
Głosować możecie po prawej, co brzmi głupio, ale jest faktem :) Wszystkie komentarze mile widziane, krytyczne oczywiście również ;-)
Ankieta potrwa... No, potrwa :) Można lobbować, namawiać znajomych i dyskutować do upadłego. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić :)
--------
No, wreszcie!
Zapraszam do udziału w ankiecie dotyczącej okładki IV tomu wampirów (premiera we wrześniu), "Dziedzictwa". Ponieważ my nie umiemy podjąć decyzji (głosy są podzielone), Wam zostawiamy wybór fotki. Jak widać, postanowiliśmy zrobić coś zupełnie innego, zachowując jednocześnie konsekwencję, jeśli chodzi o klimat.
Tytułem wyjaśnienia - Lucyfer jest blondynem. I dlatego na okładce nie ma Nosiciela Światła. Brak atrakcyjnych blondynów do sfotografowania. Padło na... Pewnie się domyślacie ;-)
Po której stronie stoi Kingsley Martin?
Po stronie błękitnokrwistych? A może po stronie Lucyfera?
Głosować możecie po prawej, co brzmi głupio, ale jest faktem :) Wszystkie komentarze mile widziane, krytyczne oczywiście również ;-)
Ankieta potrwa... No, potrwa :) Można lobbować, namawiać znajomych i dyskutować do upadłego. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić :)
Objawienie - premiera
Dziś w Empikach pojawiło się "Objawienie", trzeci tom serii :) Do niedzieli włącznie niestety nie będzie go można kupić w żadnej pozaempikowej księgarni (cóż, taka proza życia), ale książka wyszła bardzo fajnie i tym razem nie spóźniliśmy się z drukiem (wiwat dla nas!).
W Złotych Tarasach, w tym samym miejscu, co poprzednio, powstała również witryna z "Objawieniem", więc osoby z Warszawy zachęcam do odwiedzin ;-) Mówię Wam, nie ma to jak drabina o ósmej rano... Cieszę się, że jestem w jednym kawałku. Niestety - nie ma przedpremierowych recenzji książki, a to ze względu na moje paskudne przeziębienie. Dwa tygodnie wyjęte z życiorysu i nie zdążyłam dostarczyć przedpremierowych wydruków.
No nic, czekam na opinie :)
A gdyby ktoś miał zdjęcie witryny (6:00 to nie jest godzina na myślenie - nie wzięłam aparatu!), i chciał przesłać je do mnie, będę ogromnie wdzięczna :)
W Złotych Tarasach, w tym samym miejscu, co poprzednio, powstała również witryna z "Objawieniem", więc osoby z Warszawy zachęcam do odwiedzin ;-) Mówię Wam, nie ma to jak drabina o ósmej rano... Cieszę się, że jestem w jednym kawałku. Niestety - nie ma przedpremierowych recenzji książki, a to ze względu na moje paskudne przeziębienie. Dwa tygodnie wyjęte z życiorysu i nie zdążyłam dostarczyć przedpremierowych wydruków.
No nic, czekam na opinie :)
A gdyby ktoś miał zdjęcie witryny (6:00 to nie jest godzina na myślenie - nie wzięłam aparatu!), i chciał przesłać je do mnie, będę ogromnie wdzięczna :)
czwartek, 10 czerwca 2010
Poza błękitnokrwistymi - filmik
Nie wytrzymam, muszę się z Wami podzielić czymś, co znalazłam niedawno na YouTube w trakcie poszukiwania jakichś ciekawych filmików z wampirami. Już dawno się tak nie śmiałam.
Melissa, w udzielonym jakiś czas temu wywiadzie, wspominała, że tęskni za dawnym wzorem wampira - prawdziwego, mrocznego gościa z morderczymi skłonnościami. Mówiąc szczerze, zgadzam się z nią. Nie, żebym nie lubiła nowych wąpierzy, ale czasem zdaje mi się, ze męscy przedstawiciele gatunku cierpią na pewną przypadłość - przesłodzenie ;-)
Ten tutaj na przesłodzenie nie cierpi. Proszę sobie tego nie brać do serca!
Melissa, w udzielonym jakiś czas temu wywiadzie, wspominała, że tęskni za dawnym wzorem wampira - prawdziwego, mrocznego gościa z morderczymi skłonnościami. Mówiąc szczerze, zgadzam się z nią. Nie, żebym nie lubiła nowych wąpierzy, ale czasem zdaje mi się, ze męscy przedstawiciele gatunku cierpią na pewną przypadłość - przesłodzenie ;-)
Ten tutaj na przesłodzenie nie cierpi. Proszę sobie tego nie brać do serca!
Plakat Objawienia :)
Mieliśmy kilka problemów z przygotowaniem plakatów reklamujących "Objawienie", ale chyba nareszcie kryzys został zażegnany :) Niestety, znowu plakaty będą tylko w Warszawie, konkretnie w Metrze. Poza plakatami będą również makiety w Empikach - te duże kartonowe pudła ustawione na stołach w salonach.
Makiety wyglądają tak samo, jak okładki, więc w sumie nie ma czego pokazywać, mogę za to pokazać, przedpremierowo, plakat do Metra ;)
Już niedługo, mam nadzieję, trochę się rozluźni i będę wreszcie mogła zainaugurować dwie rzeczy - dogrywkę konkursu oraz wybory okładki do "Dziedzictwa" :) I nie, na okładce nie będzie Allegry. Nawiasem mówiąc, na oryginalnej okładce również nie ma Allegry, ale kto na niej jest, tego Wam nie zdradzę.
Pojawiło się pytanie odnośnie "The Ashleys" - to książki w klimacie "Plotkary", tym razem bez wampirów. Planujemy premierę na wrzesień, zresztą tak samo, jak czwarty tom "Błękitnokrwistych".
Makiety wyglądają tak samo, jak okładki, więc w sumie nie ma czego pokazywać, mogę za to pokazać, przedpremierowo, plakat do Metra ;)
Już niedługo, mam nadzieję, trochę się rozluźni i będę wreszcie mogła zainaugurować dwie rzeczy - dogrywkę konkursu oraz wybory okładki do "Dziedzictwa" :) I nie, na okładce nie będzie Allegry. Nawiasem mówiąc, na oryginalnej okładce również nie ma Allegry, ale kto na niej jest, tego Wam nie zdradzę.
Pojawiło się pytanie odnośnie "The Ashleys" - to książki w klimacie "Plotkary", tym razem bez wampirów. Planujemy premierę na wrzesień, zresztą tak samo, jak czwarty tom "Błękitnokrwistych".
wtorek, 8 czerwca 2010
Fragment "Objawienia"!
No, już jest, czy może raczej - dopiero jest. Do przeczytania choćby tutaj :)
Tapeta od Wojtka :)
Miło mi poinformować, ze Wojtek wygenerował tapetę powiązaną tematycznie z "Błękitnokrwistymi" i planuje następne odsłony ;-) Jego prace nie mają nic wspólnego z okładkami - to fajne, twórcze podejście do tematu. Pierwsza tapeta nawiązuje do postaci Schuyler, a czy Wam się spodoba... to już Wy ocenicie :)
Tapetę można zobaczyć tutaj. Pobrać zresztą też ;-)
Poza tym, tak zupełnie na marginesie, mamy zamiar wydać niedługo jeszcze jedną serię Melissy, tym razem nie o wampirach. To bardzo popularne w stanach książki o nastolatkach. Seria nazywa się "The Ashleys" i... Poczekamy, zobaczymy ;-)
Tapetę można zobaczyć tutaj. Pobrać zresztą też ;-)
Poza tym, tak zupełnie na marginesie, mamy zamiar wydać niedługo jeszcze jedną serię Melissy, tym razem nie o wampirach. To bardzo popularne w stanach książki o nastolatkach. Seria nazywa się "The Ashleys" i... Poczekamy, zobaczymy ;-)
czwartek, 27 maja 2010
Skrzydełka do "Objawienia"
Hmmm, coś nie mogę się doprosić o skład "Objawienia", żeby zrobić porządny fragment, dostałam za to kawałek tekstu na skrzydełko. No nic, na razie musi wystarczyć :)
Charles Force postawił sprawę jasno: odkąd mieszka pod jego dachem, ma przestrzegać jego zasad. Pierwszą z nich był zakaz widywania się z dziadkiem. Zadawniona wrogość między Charlesem a Lawrence'em brała się nie tylko z tego, że ten ostatni zajął miejsce Charlesa w Zgromadzeniu.
- Nie chcę, żeby napychał ci głowę kłamstwami – oświadczył Charles. – Może rządzić Radą, ale nie ma żadnej władzy w moim domu. Jeśli mi się sprzeciwisz, zapewniam, że tego pożałujesz.
Drugą zasadą w domu Force’ów był zakaz przebywania w towarzystwie Olivera. Charlesa mało szlag nie trafił, kiedy odkrył, że Schuyler uczyniła Olivera (przypisanego jej zausznika) swoim familiantem.
- Po pierwsze, jesteś na to o wiele za młoda. Po drugie, to niestosowne. W złym guście. Zausznicy są służącymi. Nie mają – i nie powinni – pełnić funkcji familiantów. Musisz natychmiast znaleźć innego człowieka i zerwać wszystkie kontakty z tym chłopcem.
W głębi duszy Schuyler musiała niechętnie przyznać, że prawdopodobnie Charles miał rację. Oliver był jej najlepszym przyjacielem, a ona naznaczyła go jako swoją własność, zmieszała jego krew ze swoją, co rodziło określone konsekwencje. Czasem chciała wrócić do dawnych czasów, zanim wszystko stało się tak skomplikowane.
Schuyler nie miała pojęcia, dlaczego Charlesa w ogóle obchodziło, kto będzie jej familiantem, skoro Force’owie zerwali ze starą tradycją zauszników. Ale ściśle przestrzegała zasad. Każdy mógł zobaczyć, że nigdy nie kontaktuje się z dziadkiem i nie obdarza świętym pocałunkiem Olivera.
W jej nowym życiu było mnóstwo rzeczy, których nie mogła lub które powinna robić.
Ale istniały miejsca, gdzie zasady nie obowiązywały. Gdzie Charles nie miał żadnej władzy. Gdzie Schuyler mogła być wolna.
Po to przecież wymyślono tajne kryjówki.
Mało, wiem :(
A co do okładek, zastanawialiśmy się ostatnio nad okładkami 4+4, czyli tymi, które mają kolorowe również środki. Może to jest jakiś pomysł ;-) Niestety, podwójna okładka raczej nie przejdzie, ale coś pokombinujemy. Może zresztą okaże się, że wszyscy hurtem uznacie, że chcecie pierwszą albo drugą :P Tak, to by wiele ułatwiło.
Charles Force postawił sprawę jasno: odkąd mieszka pod jego dachem, ma przestrzegać jego zasad. Pierwszą z nich był zakaz widywania się z dziadkiem. Zadawniona wrogość między Charlesem a Lawrence'em brała się nie tylko z tego, że ten ostatni zajął miejsce Charlesa w Zgromadzeniu.
- Nie chcę, żeby napychał ci głowę kłamstwami – oświadczył Charles. – Może rządzić Radą, ale nie ma żadnej władzy w moim domu. Jeśli mi się sprzeciwisz, zapewniam, że tego pożałujesz.
Drugą zasadą w domu Force’ów był zakaz przebywania w towarzystwie Olivera. Charlesa mało szlag nie trafił, kiedy odkrył, że Schuyler uczyniła Olivera (przypisanego jej zausznika) swoim familiantem.
- Po pierwsze, jesteś na to o wiele za młoda. Po drugie, to niestosowne. W złym guście. Zausznicy są służącymi. Nie mają – i nie powinni – pełnić funkcji familiantów. Musisz natychmiast znaleźć innego człowieka i zerwać wszystkie kontakty z tym chłopcem.
W głębi duszy Schuyler musiała niechętnie przyznać, że prawdopodobnie Charles miał rację. Oliver był jej najlepszym przyjacielem, a ona naznaczyła go jako swoją własność, zmieszała jego krew ze swoją, co rodziło określone konsekwencje. Czasem chciała wrócić do dawnych czasów, zanim wszystko stało się tak skomplikowane.
Schuyler nie miała pojęcia, dlaczego Charlesa w ogóle obchodziło, kto będzie jej familiantem, skoro Force’owie zerwali ze starą tradycją zauszników. Ale ściśle przestrzegała zasad. Każdy mógł zobaczyć, że nigdy nie kontaktuje się z dziadkiem i nie obdarza świętym pocałunkiem Olivera.
W jej nowym życiu było mnóstwo rzeczy, których nie mogła lub które powinna robić.
Ale istniały miejsca, gdzie zasady nie obowiązywały. Gdzie Charles nie miał żadnej władzy. Gdzie Schuyler mogła być wolna.
Po to przecież wymyślono tajne kryjówki.
Mało, wiem :(
A co do okładek, zastanawialiśmy się ostatnio nad okładkami 4+4, czyli tymi, które mają kolorowe również środki. Może to jest jakiś pomysł ;-) Niestety, podwójna okładka raczej nie przejdzie, ale coś pokombinujemy. Może zresztą okaże się, że wszyscy hurtem uznacie, że chcecie pierwszą albo drugą :P Tak, to by wiele ułatwiło.
wtorek, 25 maja 2010
Garść drobiazgów :)
Miło mi poinformować, że w tym tygodniu wyślę wreszcie nagrody konkursowe z pierwszego etapu ;-) Musiałam cierpliwie poczekać, aż wizytówki przyjdą z drukarni. Wyglądają, a mojej opinii, nieźle :)
Akcje związane z "Maskaradą" powoli się rozkręcają, już niedługo pojawią się konkursy - jeden zresztą już trwa, na zaprzyjaźniony portalu SuperPani. Szczegóły znajdziecie tutaj
Jeśli ktoś jest z Warszawy, w metrze wiszą billboardy z "Maskaradą" :) Tylko w metrze, bo ta forma reklamowa jest potwornie droga :( No, gdyby ktoś chciał zobaczyć, to zapraszam - są między innymi na stacjach Wierzbno, Racławicka, Świętokrzyska... Wyglądają tak:
A w Empikach stoją makiety :)
I mam jeszcze niespodziankę - mamy drobny problem z okładką do czwartego tomu, który będzie nosił wymowny tytuł "Dziedzictwo" :) Wojtek, nasz grafik, zrobił dwie i... obydwie nam się podobają ;-) Więc za jakiś czas opublikuję obydwie na blogu i zrobię ankietę - to Wy wybierzecie tę jedyną właściwą okładkę "Dziedzictwa".
A ponieważ Wojtek nas podczytuje, dodam jeszcze jedną informację - niedługo ma się pojawić jakaś wampiryczna tapeta. Prawda, Wojtku? :>
Akcje związane z "Maskaradą" powoli się rozkręcają, już niedługo pojawią się konkursy - jeden zresztą już trwa, na zaprzyjaźniony portalu SuperPani. Szczegóły znajdziecie tutaj
Jeśli ktoś jest z Warszawy, w metrze wiszą billboardy z "Maskaradą" :) Tylko w metrze, bo ta forma reklamowa jest potwornie droga :( No, gdyby ktoś chciał zobaczyć, to zapraszam - są między innymi na stacjach Wierzbno, Racławicka, Świętokrzyska... Wyglądają tak:
A w Empikach stoją makiety :)
I mam jeszcze niespodziankę - mamy drobny problem z okładką do czwartego tomu, który będzie nosił wymowny tytuł "Dziedzictwo" :) Wojtek, nasz grafik, zrobił dwie i... obydwie nam się podobają ;-) Więc za jakiś czas opublikuję obydwie na blogu i zrobię ankietę - to Wy wybierzecie tę jedyną właściwą okładkę "Dziedzictwa".
A ponieważ Wojtek nas podczytuje, dodam jeszcze jedną informację - niedługo ma się pojawić jakaś wampiryczna tapeta. Prawda, Wojtku? :>
środa, 19 maja 2010
Objawienie już w czerwcu :)
Miło mi poinformować, ot tak, że postanowiliśmy trochę przyspieszyć z błękitnokrwistymi i trzeci tom - "Objawienie" ukaże się jeszcze w czerwcu. Tfu, tfu, oby nic się nie zmieniło :)
O czym jest "Objawienie"?
Nic nie jest takie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka… Schuyler Van Alen jest błękitnokrwistą. Albo w jej żyłach płynie krew Lucyfera. Więzi łączącej Jacka i Mimi, dwa anioły zagłady, nie da się rozerwać. Ale, być może, ktoś będzie w stanie to zrobić… Uwikłana w niebezpieczny romans z Jackiem, Schuyler cierpi męki, mieszkając pod jednym dachem z mężczyzną, który nie jest jej przeznaczony i kobietą, która z całego serca jej nienawidzi – i która zrobi wszystko, by pozbyć się rywalki. Zakochana w Dylanie Bliss za wszelką cenę stara się kryć oskarżonego o morderstwa chłopaka. Ale czy ona sama jest świadoma własnych intencji?
Piekło nigdy jeszcze nie znalazło się tak blisko ziemi… Ten, który kiedyś stał na czele zastępów Pana, szykuje swój wielki powrót. Lucyfer, Gwiazda Zaranna, Władca Marionetek. Kto z błękitnokrwistych jest tylko bezwolną lalką w wojennym teatrze?
Klucz do otchłani znajduje się w Corcovado, w Rio de Janeiro. To tam zbiera się konklawe, by w cieniu posągu Zbawiciela debatować o przyszłości rasy. I tam dojdzie do największej zdrady w historii błękitnokrwistych – aktu niewyobrażalnego okrucieństwa, który na nowo zdefiniuje siły biorące udział w trwającym od zarania dziejów konflikcie.
Premierę przewidujemy dokładnie na 16 czerwca :)
Są już pierwsze recenzje "Maskarady", ale o tym później. Później również druga część naszego wampirycznego konkursu!
Przepraszam za to "później", ale mam tylko dwie ręce i jedną głowę, a doba nie chce mieć więcej niż 24 godziny :(
O czym jest "Objawienie"?
Nic nie jest takie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka… Schuyler Van Alen jest błękitnokrwistą. Albo w jej żyłach płynie krew Lucyfera. Więzi łączącej Jacka i Mimi, dwa anioły zagłady, nie da się rozerwać. Ale, być może, ktoś będzie w stanie to zrobić… Uwikłana w niebezpieczny romans z Jackiem, Schuyler cierpi męki, mieszkając pod jednym dachem z mężczyzną, który nie jest jej przeznaczony i kobietą, która z całego serca jej nienawidzi – i która zrobi wszystko, by pozbyć się rywalki. Zakochana w Dylanie Bliss za wszelką cenę stara się kryć oskarżonego o morderstwa chłopaka. Ale czy ona sama jest świadoma własnych intencji?
Piekło nigdy jeszcze nie znalazło się tak blisko ziemi… Ten, który kiedyś stał na czele zastępów Pana, szykuje swój wielki powrót. Lucyfer, Gwiazda Zaranna, Władca Marionetek. Kto z błękitnokrwistych jest tylko bezwolną lalką w wojennym teatrze?
Klucz do otchłani znajduje się w Corcovado, w Rio de Janeiro. To tam zbiera się konklawe, by w cieniu posągu Zbawiciela debatować o przyszłości rasy. I tam dojdzie do największej zdrady w historii błękitnokrwistych – aktu niewyobrażalnego okrucieństwa, który na nowo zdefiniuje siły biorące udział w trwającym od zarania dziejów konflikcie.
Premierę przewidujemy dokładnie na 16 czerwca :)
Są już pierwsze recenzje "Maskarady", ale o tym później. Później również druga część naszego wampirycznego konkursu!
Przepraszam za to "później", ale mam tylko dwie ręce i jedną głowę, a doba nie chce mieć więcej niż 24 godziny :(
poniedziałek, 10 maja 2010
Konkurs - wyniki!
Po burzliwej dyskusji dotyczącej wyłonienia najbardziej wampirycznych z wampirycznych zgłoszeń, udało nam się (w atmosferze nadciągającej awantury) wybrać zwycięzców. Nim jednak przedstawię Państwu nowych wampirzych celebrytów, chciałabym podziękować wszystkim, którzy znaleźli chwilę na nadesłanie zgłoszenia! Obiecuję, że to nie ostatni konkurs z „Błękitnokrwistymi” i następnym razem będzie, cóż, łatwiej? ;-)
A oto werdykt:
Rada w składzie Tajemniczych Właścicielek Wydawnictwa oraz Równie Tajemniczego Pracownika Działu Promocji i Nie Mniej Tajemniczej Działaczki Sieci Dystrybutorów Literatury Nie Tylko Wampirycznej wybrała następujących przedstawicieli błękitnokrwistych:
Ciannę Zitellę von DeVill
(za ujmujący brak kompleksów, bezczelność w chwaleniu się własnymi przymiotami, piękne, kobiece kształty oraz znany przedstawicielom Rady APETYT, głównie apetyt na więcej)
Vampirellę z domu Dracula
(za kontynuowanie pięknych, bliskich nam wszystkich tradycji siedmiogrodzkich wąpierzy, słabość do czubków drzew oraz ideę kolacji przy świecach, zakładającej to, że współbiesiadnik będzie czynnym uczestnikiem posiłku, a nie daniem głównym)
Bezimienną
(za właściwy, widoczny na fotografii, stosunek do paparazzich, talent poetycki oraz stosunek do potencjalnych dawców krwi – humanitarny z lekkim odcieniem erotycznym)
Doktor V
(za aspirynę, syrop na kaszel oraz wizyty domowe, a także za umiejętność znakomitego połączenia wzgardy oraz miłosierdzia; krótko mówiąc: przedstawicielom służby zdrowia się nie odmawia, zwłaszcza, gdy mają w dłoni skalpel albo strzykawkę)
Zane James Langford
(nie za to, ze jest jedynym facetem, a my nie mamy ochoty na powtórkę z Seksmisji, ale za absolutny brak samokrytycyzmu połączony z porażającym samozachwytem przejawiającym się poprzez ulubione hobby Zane’a – pławienie się w blasku fleszy!)
Wszystkim nowym wampirom gratulujemy!
Z Wielką Piątką będę się kontaktować mailowo celem ustalenia szczegółów wysyłki nagród… A poza tym, już niedługo, wszyscy bywalcy bloga będą mogli wziąć udział w wyborach… Ale o tym później! W każdym razie znowu będzie można coś wygrać ;-)
A oto werdykt:
Rada w składzie Tajemniczych Właścicielek Wydawnictwa oraz Równie Tajemniczego Pracownika Działu Promocji i Nie Mniej Tajemniczej Działaczki Sieci Dystrybutorów Literatury Nie Tylko Wampirycznej wybrała następujących przedstawicieli błękitnokrwistych:
Ciannę Zitellę von DeVill
(za ujmujący brak kompleksów, bezczelność w chwaleniu się własnymi przymiotami, piękne, kobiece kształty oraz znany przedstawicielom Rady APETYT, głównie apetyt na więcej)
Vampirellę z domu Dracula
(za kontynuowanie pięknych, bliskich nam wszystkich tradycji siedmiogrodzkich wąpierzy, słabość do czubków drzew
Bezimienną
(za właściwy, widoczny na fotografii, stosunek do paparazzich, talent poetycki oraz stosunek do potencjalnych dawców krwi – humanitarny z lekkim odcieniem erotycznym)
Doktor V
(za aspirynę, syrop na kaszel oraz wizyty domowe, a także za umiejętność znakomitego połączenia wzgardy oraz miłosierdzia; krótko mówiąc: przedstawicielom służby zdrowia się nie odmawia, zwłaszcza, gdy mają w dłoni skalpel albo strzykawkę)
Zane James Langford
(nie za to, ze jest jedynym facetem, a my nie mamy ochoty na powtórkę z Seksmisji, ale za absolutny brak samokrytycyzmu połączony z porażającym samozachwytem przejawiającym się poprzez ulubione hobby Zane’a – pławienie się w blasku fleszy!)
Wszystkim nowym wampirom gratulujemy!
Z Wielką Piątką będę się kontaktować mailowo celem ustalenia szczegółów wysyłki nagród… A poza tym, już niedługo, wszyscy bywalcy bloga będą mogli wziąć udział w wyborach… Ale o tym później! W każdym razie znowu będzie można coś wygrać ;-)
wtorek, 4 maja 2010
Objawienie i konkurs :)
Ooooj, coś nie bardzo się Wam chce przesyłać zgłoszenia konkursowe - a czasu już niewiele ;-) Naprawdę zachęcam, posiadanie własnych wizytówek to sympatyczna sprawa :)
Tak, czy siak (bo może trochę przekombinowałam z zadaniem konkursowym...), chciałam Wam pokazać projekt okładki do "Objawienia", czyli tomu trzeciego :)
Tadam, oto on :)
A z tomem czwartym, czyli "Dziedzictwem", na razie kombinujemy ;-)
"Maskarada" znajdzie się w Empikach 19 maja, to jest w środę, a w następny poniedziałek będzie już ogólnie dostępna :)
Tak, czy siak (bo może trochę przekombinowałam z zadaniem konkursowym...), chciałam Wam pokazać projekt okładki do "Objawienia", czyli tomu trzeciego :)
Tadam, oto on :)
A z tomem czwartym, czyli "Dziedzictwem", na razie kombinujemy ;-)
"Maskarada" znajdzie się w Empikach 19 maja, to jest w środę, a w następny poniedziałek będzie już ogólnie dostępna :)
wtorek, 27 kwietnia 2010
Na temat konkursu - wyjaśnienie :)
Hejka, tak na szybko.
Pojawiły się pytania, w jakim formacie ma być wysłana na konkurs praca - zdjęcie, rysunek, skan szkicu w ołówku? Bo co zrobić, jeśli ktoś nie bardzo umie posługiwać się programem graficznym... Znaleźć inne rozwiązanie :)
A więc: vampiryczny avatar może być zdjęciem, rysunkiem wykonanym na komputerze, zeskanowanym rysunkiem wykonanym ręcznie, może być wyklejony ze skrawków papieru, zrobiony z folii aluminiowej pozostałej po zjedzonej na drugie śniadanie kanapce, wyrzeźbiony w mydle i sfotografowany - dowolnie :) Liczę na Waszą inwencję i zachęcam do wzięcia udziału w konkursie :)
Pojawiły się pytania, w jakim formacie ma być wysłana na konkurs praca - zdjęcie, rysunek, skan szkicu w ołówku? Bo co zrobić, jeśli ktoś nie bardzo umie posługiwać się programem graficznym... Znaleźć inne rozwiązanie :)
A więc: vampiryczny avatar może być zdjęciem, rysunkiem wykonanym na komputerze, zeskanowanym rysunkiem wykonanym ręcznie, może być wyklejony ze skrawków papieru, zrobiony z folii aluminiowej pozostałej po zjedzonej na drugie śniadanie kanapce, wyrzeźbiony w mydle i sfotografowany - dowolnie :) Liczę na Waszą inwencję i zachęcam do wzięcia udziału w konkursie :)
piątek, 23 kwietnia 2010
Coś do poczytania - Maskarada :)
Tak na szybciutko :)
Przygotowałam dla Was fragment "Maskarady" - nareszcie! Najpierw tutaj, na blogu, na sieci później (tak, przymilam się do czytelników bloga, jestem straszna!) - kolega wrzucił go na serwer i jest do ściągnięcia stąd
Premiera książki już 19 maja (środa) w salonach Empik, trochę później trafi i do innych księgarń. Wcześniej, od 13 maja, są Warszawskie Targi Książki w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Gdyby ktoś chciał do nas wpaść, jesteśmy na stoisku L&L, na parterze, po prawej, od wejścia patrząc, między National Geographic a Belloną. Chcieliśmy przywieźć na targi również "Maskaradę", ale... Ale zobaczymy :) W każdym razie na pewno będziemy mieć zakładki z wampirami do rozdania - a może również coś więcej :)
Zapraszam, bo targi książki to ogólnie strasznie fajna impreza, jestem na nich regularnie od kilku lat!
Przygotowałam dla Was fragment "Maskarady" - nareszcie! Najpierw tutaj, na blogu, na sieci później (tak, przymilam się do czytelników bloga, jestem straszna!) - kolega wrzucił go na serwer i jest do ściągnięcia stąd
Premiera książki już 19 maja (środa) w salonach Empik, trochę później trafi i do innych księgarń. Wcześniej, od 13 maja, są Warszawskie Targi Książki w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Gdyby ktoś chciał do nas wpaść, jesteśmy na stoisku L&L, na parterze, po prawej, od wejścia patrząc, między National Geographic a Belloną. Chcieliśmy przywieźć na targi również "Maskaradę", ale... Ale zobaczymy :) W każdym razie na pewno będziemy mieć zakładki z wampirami do rozdania - a może również coś więcej :)
Zapraszam, bo targi książki to ogólnie strasznie fajna impreza, jestem na nich regularnie od kilku lat!
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Ogłoszenia parafialne
No to hop :)
Mamy już konkurs... Może trochę przegięłam z bannerem, ale, jako kompletny internetowy laik, i tak jestem dumna, że udało mi się go wstawić. Zapraszam w każdym razie :)
Wszelkie komentarze mile widziane! Mam nadzieję, że nagrody Wam się spodobają, chciałam, żeby to było coś oryginalnego i nietuzinkowego :) I jeszcze w klimacie elity elit.
A poza tym zrobiłam trochę porządku w linkach, to znaczy dodałam nowe :) Nowe recenzje. Wszystko na bieżąco jest na FaceBooku, ja niestety miewam karygodne opóźnienia... Wszystkich, którzy napisali o książce, a zostali przeze mnie pominięci, najmocniej przepraszam - wszystko to tylko moja wina. Mam trochę na głowie i nie zawsze starcza mi czasu, żeby się ogarnąć.
Mamy już konkurs... Może trochę przegięłam z bannerem, ale, jako kompletny internetowy laik, i tak jestem dumna, że udało mi się go wstawić. Zapraszam w każdym razie :)
Wszelkie komentarze mile widziane! Mam nadzieję, że nagrody Wam się spodobają, chciałam, żeby to było coś oryginalnego i nietuzinkowego :) I jeszcze w klimacie elity elit.
A poza tym zrobiłam trochę porządku w linkach, to znaczy dodałam nowe :) Nowe recenzje. Wszystko na bieżąco jest na FaceBooku, ja niestety miewam karygodne opóźnienia... Wszystkich, którzy napisali o książce, a zostali przeze mnie pominięci, najmocniej przepraszam - wszystko to tylko moja wina. Mam trochę na głowie i nie zawsze starcza mi czasu, żeby się ogarnąć.
wtorek, 13 kwietnia 2010
Trailer do Błękitnokrwistych
Gdzieś na początku mojej zabawy z wampirami znalazłam świetny trailer na YouTube :) Nie dotyczy on bezpośrednio książki, ale gry, która na jej podstawie powstała. I, no przyznaję, strasznie mi się spodobał :) Milion razy bardziej niż ten oryginalny, amerykański.
Nie chciałam go puszczać na początku, bo głupio tak zdradzać część fabuły, ale skoro książka już jest...
Jak Wam się podoba?
Nie chciałam go puszczać na początku, bo głupio tak zdradzać część fabuły, ale skoro książka już jest...
Jak Wam się podoba?
poniedziałek, 12 kwietnia 2010
Prośba o zrozumienie
Kochani :( Wiem, że obiecywałam Wam wszystkim wspaniały konkurs jeszcze przed weekendem, ale najpierw pojawiła się pewna nieprzyjemna historia, która popsuła nam szyki, później zaś... Sami wiecie. Niestety, wszyscy jesteśmy trochę przygnieceni rzeczywistością i pomyślałam, że może jednak konkurs, który chciałam zainicjować w niedzielę, przesunę o tydzień. W tym tygodniu atmosfera zdecydowanie nie sprzyja beztroskiej zabawie i myślę, nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, że powinniśmy to uszanować.
Bardzo wiele portali internetowych zawiesiło na jakiś czas większe akcje, po to właśnie, by w jakiś sposób zaznaczyć swoją wirtualną obecność i, choćby w ten prosty sposób, okazać zrozumienie i szacunek tym, których najbardziej dotknęła sobotnia tragedia.
Blog o wampirach nie jest właściwym miejscem, by pisać o żałobie, służy bowiem, nie ukrywajmy, promocji książki i dostarczaniu Wam różnych informacji. Kolejne notki pojawią się jeszcze w tym tygodniu, ale z zabawą poczekajmy, aż minie największy szok.
Myślę, że mogę liczyć na Wasze zrozumienie, prawda?
Bardzo wiele portali internetowych zawiesiło na jakiś czas większe akcje, po to właśnie, by w jakiś sposób zaznaczyć swoją wirtualną obecność i, choćby w ten prosty sposób, okazać zrozumienie i szacunek tym, których najbardziej dotknęła sobotnia tragedia.
Blog o wampirach nie jest właściwym miejscem, by pisać o żałobie, służy bowiem, nie ukrywajmy, promocji książki i dostarczaniu Wam różnych informacji. Kolejne notki pojawią się jeszcze w tym tygodniu, ale z zabawą poczekajmy, aż minie największy szok.
Myślę, że mogę liczyć na Wasze zrozumienie, prawda?
wtorek, 6 kwietnia 2010
Zmiana daty premiery "Maskarady"
Nie będziecie zachwyceni… Trochę przesunie się data premiery drugiego tomu „Błękitnokrwistych”, czyli „Maskarady”. Książka ukaże się 19 maja, czyli dwa tygodnie później, niż wcześniej zapowiadałam. Powinnam się chyba wytłumaczyć… Po pierwsze, chcielibyśmy, żeby wszystko w książce wyglądało tak, jak powinno. Może się wydawać, ze kilka dni wielkiej różnicy nie robi, ale, wierzcie mi, gdy przychodzi do redakcji i korekty, nawet godzina ma znaczenie. No i są jeszcze tak zwane „względy marketingowe” – doświadczenie mówi nam, że lepiej będzie wypuścić „Maskaradę” nieco później. Szczegóły są objęte tajemnicą handlową, nie mogę więc wyjaśnić wszystkiego po kolei, choć bardzo, bardzo bym chciała. Cóż, ja też mam związane ręce.
Na pocieszenie – jeszcze w tym tygodniu ruszy blogowy konkurs! Wiem, ze obiecuję go od niepamiętnych czasów, ale wreszcie wychodzę trochę na prostą i mogę się nim zająć :) Niech no tylko skończę trawić te wszystkie mazurki. Swoją drogą, strasznie zazdroszczę "Błękitnokrwistym", że mogą jeść i nie tyją - po kilku dniach biesiadowania w rodzinnym gronie mam wrażenie, że nie zmieszczę się w letnie spodnie!
Po wpisach na blogach wnoszę, że podoba się Wam wygląd książki – w „Maskaradzie” zmieni się obrazek na dole, mamy już nowy, utrzymany w klimacie tego tomu. Zresztą, i tak jego kawałek widnieje na górze strony.
Jutro zniknie dekoracja w Złotych Tarasach, więc jeśli ktoś z Warszawy chciałby ją zobaczyć, dziś ma ostatnią szansę. Nie wiem, kto zasadził się na empikową witrynę, wiem, że ja mam wielką ochotę poszaleć z "Maskaradą"! Czy się uda... To już zależy od siły przebicia naszego kolegi. Ale kolega jest cudotwórcą, więc jestem dobrej myśli.
Na pocieszenie – jeszcze w tym tygodniu ruszy blogowy konkurs! Wiem, ze obiecuję go od niepamiętnych czasów, ale wreszcie wychodzę trochę na prostą i mogę się nim zająć :) Niech no tylko skończę trawić te wszystkie mazurki. Swoją drogą, strasznie zazdroszczę "Błękitnokrwistym", że mogą jeść i nie tyją - po kilku dniach biesiadowania w rodzinnym gronie mam wrażenie, że nie zmieszczę się w letnie spodnie!
Po wpisach na blogach wnoszę, że podoba się Wam wygląd książki – w „Maskaradzie” zmieni się obrazek na dole, mamy już nowy, utrzymany w klimacie tego tomu. Zresztą, i tak jego kawałek widnieje na górze strony.
Jutro zniknie dekoracja w Złotych Tarasach, więc jeśli ktoś z Warszawy chciałby ją zobaczyć, dziś ma ostatnią szansę. Nie wiem, kto zasadził się na empikową witrynę, wiem, że ja mam wielką ochotę poszaleć z "Maskaradą"! Czy się uda... To już zależy od siły przebicia naszego kolegi. Ale kolega jest cudotwórcą, więc jestem dobrej myśli.
poniedziałek, 29 marca 2010
Komentarze
Teraz każdy może komentować bloga!
Moją inteligencję też możecie komentować, nie żałujcie sobie...
Moją inteligencję też możecie komentować, nie żałujcie sobie...
niedziela, 28 marca 2010
Wywiad!
Nic dodać, nic ująć, prawda?
Gdy specjalistka od celebrytów i wybryków gwiazd bierze się za temat wampirów, musi być inaczej niż do tej pory. Na pytania o „Błękitnokrwistych”, boom na martwych facetów oraz to, co z niego wynika, odpowiada Melissa de la Cruz, amerykańska pisarka i dziennikarka, korespondentka między innymi „Cosmopolitana” i „Vogue”.
Chwała temu, kto wymyślił Internet – choć mnie i Melissę dzieli ocean, możemy pogadać bez zbędnych formalności i zwłoki. Choć zwłoki byłyby pewnie na miejscu…
Jaguar: Jesteś autorką wielu poczytnych powieści dla nastolatek i o nastolatkach. Co zainspirowało Cię do pisania o wampirach?
Melissa: Tak naprawdę zawsze uwielbiałam opowieści o wampirach – w dzieciństwie zaczytywałam się “Miasteczkiem Salem” Stephena Kinga i książkami o Lestacie Anne Rice. Mój wydawca, z którym współpracuję przy serii „Au Pairs”, zapytał któregoś dnia, czy nie miałabym ochoty zmierzyć się z horrorem… Podrzuciłam jej pomysł „Błękitnokrwistych” – opowieść o należących do elity nastolatkach, które odkrywają, że są wampirami. Zaskakujące, ale pisanie o tym przychodzi mi dość naturalnie. Poza tym czułam ogromną chęć, by odświeżyć nieco cały gatunek, tak więc – zero trumien, zero kołków i żadnego umierania na słońcu!
Jaguar: Czyli interesowałaś się wampirami, zanim nastąpił cały ten medialny boom na krwiopijców?
Melissa: O tak! Kocham powieści Anne Rice i samą ideę umęczonych, pięknych i tragicznych istot!
Jaguar: Po sieci krążą rozmaite plotki, wyjaśnijmy więc raz na zawsze – ile będzie tomów „Błękitnokrwistych”?
Melissa: Od dawna planowałam napisanie serii książek, bo marzyło mi się opowiedzenie dramatycznej, epickiej historii – i teraz mam okazję, by ten plan zrealizować. Nie chcę mówić, że zamierzam napisać tyle, a tyle książek, to byłoby nieszczere. Po prostu nie mam pojęcia, dokąd zaprowadzi mnie historia błękitnokrwistych i jak wiele stron zajmie opisanie całości. „Błękitnokrwistych” właściwie można podzielić na etapy. Pierwsze cztery książki koncentrują się wokół jednego wątku, w piątej zaś pojawia się nowa zagadka, która zostanie częściowo rozwikłana w tomie siódmym. Cóż, naprawdę nie umiem określić, ile książek będzie liczyła CAŁA seria. Mogę tylko obiecać, że koniec kiedyś nastąpi i że wszystkie wydarzenia właśnie do niego prowadzą.
Jaguar: Jesteś dziennikarką ze sporym doświadczeniem, czy Twoje dotychczasowe perypetie w świecie gwiazd i celebrytów znalazły odzwierciedlenie w „Błękitnokrwistych”?
Melissa: Celowo umieściłam akcję powieści w świecie, który doskonale znam – w świecie celebrytów, modelek, bogaczy – dzięki temu przy pisaniu mogę swobodnie korzystać z doświadczeń… A tych jest mnóstwo!
Jaguar: Może więc ujawnisz nam, co z realnego świata wyemigrowało do świata wampirów?
Melissa: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to klub, do którego, za czasów collage’u często chodziłyśmy z przyjaciółką. Nazywał się „The Bank” i nie mogłam się powstrzymać, by nie umieścić go już w pierwszym rozdziale. Spędziłam tam mnóstwo czasu i mam wiele miłych wspomnień, więc czemu nie?
Jaguar: W „Błękitnokrwistych” jest wielu bohaterów – wszystkich wymyśliłaś ot tak, po prostu, czy ktoś Cię zainspirował?
Melissa: Tak naprawdę każdy z bohaterów reprezentuje inny aspekt mojej własnej osobowości. Gdy miałam około piętnastu lat, zachowywałam się podobnie do Schuyler – byłam tak samo wyobcowana i nieśmiała. Mimi to ja około dwudziestki – znacznie pewniejsza siebie i obyta. Czyli, tak właściwie, wychodzi na to, ze sama się zainspirowałam…
Jaguar: A który z bohaterów jest tym ulubionym?
Melissa: O nie! Nie ma mowy, nie wskażę ulubionej postaci, nawet nie chcę się nad tym zastanawiać. Wszyscy bohaterowie są mi tak samo bliscy, każdy z nich jest częścią mnie i każdego z nich doskonale rozumiem.
Jaguar: A co sądzisz o boomie na wampiry, który obserwujemy od czasu „Zmierzchu” Stephenie Meyer?
Melissa: Myślę, że ludzie zawsze byli zafascynowani wampirami – ich nieśmiertelnością, mocą, tym posmakiem lekkiej perwersji. Teraz stało się to po prostu bardziej widoczne. Sama mam słabość do niektórych krwiopijców, choćby do wspomnianego już Lestata z powieści Anne Rice czy bohaterów serii „Underworld”.
Jaguar: Niektórzy pomstują na nowy typ wampira. Nie czujesz pewnej tęsknoty za tym dawnym krwiopijcą, straszliwym hrabią Draculą? Jak się odnajdujesz w rzeczywistości, w której drapieżniki masowo przechodzą na dietę i świętują Walentynki?
Melissa: O tak, teraz faktycznie nadeszła moda na wampira-chłopaka, milutkiego i seksownego Lestata po wizycie u dentysty i rwaniu kłów! To dość zabawne… Taki krwiopijca to bezpieczna opcja, atrakcyjna zwłaszcza dla nastolatek, dla których niegdysiejszy potwór staje się nagle bliski i kusząco dostępny. Myślę, że to jak ewolucja, po prostu współczesność dodała kolejną warstwę do starego mitu, uwspółcześniła go. Dla mnie Lestat jest tak atrakcyjny, bo de facto JEST potworem, śmiertelnie niebezpiecznym drapieżnikiem – ale może ja jestem ze starej szkoły…
Jaguar: Wracając do „Błękitnokrwistych” – skąd wziął się pomysł na osadzenie postaci w historii USA? Purytanie wampirami…
Melissa: Któregoś dnia, gdy buszowałam po sieci, natknęłam się na stronę poświęconą genealogii ludzi wywodzących się od pierwszych osadników, którzy przypłynęli do Stanów na pokładzie Mayflower. To fascynujące, ze wśród tych, których przodkowie założyli osadę w Plymouth, znaleźli się nie tylko prezydenci USA Goerge Bush i Franklin Roosevelt, ale na przykład Marylin Monroe i Oprah Winfrey! Pomyślałam sobie wtedy – a co by było, gdyby ci wszyscy znani, bogaci i wpływowi ludzie byli znani, bogaci i wpływowi dlatego, że… nie są ludźmi?
Jaguar: Wspomniałaś, że ludzi zawsze pociągała pewna perwersyjność w postaci wampira… A jak jest z Mimi i Jackiem? Rodzeństwo, a jednak kochankowie. Nie obawiałaś się głosów krytyki?
Melissa: Krytycy zawsze się znajdą J Nie jestem zresztą pierwszą osobą, która sięga po temat zakazanego związku. Do moich ulubionych książek należą między innymi “Kwiaty na poddaszu” Virginii C. Andrews, „Tajemna historia” Donny Tartt i cała seria „Pieśń Lodu i Ognia” George’a R. Martina – we wszystkich tych powieściach pojawia się wątek takiej nieakceptowanej, ocierającej się o kazirodczą, miłości. Z jednej strony jest to szokujące, z drugiej zaś – ogromnie fascynujące. A poza tym to bardzo ciekawe pisać na temat tabu! Nie zapominajmy też, że związki pomiędzy blisko spokrewnionymi osobami były usankcjonowane kulturowo, co zresztą wpisuje się w historię „Błękitnokrwistych”. Egipscy faraonowie poślubiali własne siostry, nie inaczej czynili i rzymscy imperatorzy. No i najważniejsze: Jack i Mimi nie są bratem i siostrą w normalnym rozumieniu tego słowa. To w końcu wampiry. I mają inne zasady J
Jaguar: Wampiry, anioły, upadłe anioły… A gdzie Lucyfer we własnej osobie?
Melissa: Spokojnie! Lucyfer we własnej osobie pojawi się w kolejnych tomach!
Jaguar: Świetnie, skoro pojawi się Lucyfer, może będzie również film?
Melissa: Cóż, tego obiecać nie mogę. Jesteśmy w tracie rozmów z kilkoma producentami, więc zobaczymy. Hollywood jest zupełnie nieprzewidywalne. Filmowcy właśnie zaczęli prace nad ekranizacją serii „Au Pairs”, do której prawa zostały sprzedane cztery lata temu. Byłam przekonana, że projekt jest martwy, nagle jednak okazało się, ze nie tylko nie jest martwy, ale nawet został szczęśliwie reanimowany, wykazuje wszelkie oznaki życia i bardzo możliwe, że film będzie już w przyszłym roku. Więc, kto wie? Już kilka razy rozmawialiśmy o ekranizacji „Błękitnokrwistych”, jednak jeszcze nie udało się nam sfinalizować projektu. Mam tylko nadzieję, że dożyję chwili, gdy filmowcy wreszcie wezmą się za moje wampiry!
Jaguar: Musieliby zacząć kręcić w Nowym Jorku, potem przenieść się do Wenecji, a później?
Melissa: Najpierw do Rio, potem do Paryża… Piąty tom, „Misguided Angel”, rozgrywa się w kraju makaronu i oliwy, we Włoszech. A tak konkretniej, ekipa musiałaby się zabrać do Florencji.
Jaguar: Abstrahując na koniec od wampirów w ogóle, jak to jest być pisarzem? Co jest w tej pracy najtrudniejsze, a co daje najwięcej radości?
Melissa: Zdecydowanie najtrudniejszą rzeczą jest rozpoczynanie pracy. Nienawidzę zaczynać! Po prostu nienawidzę, zupełnie nie mogę się zebrać! Uwielbiam za to ten moment gdzieś w środku, gdy wszystkie elementy wskakują nagle na właściwe miejsce. A potem trzeba kończyć, związać wszystkie wątki – z tym też mam problem! Poza tym szalenie bawi mnie jedna rzecz - moje własne „zdecydowanie”. Często jest tak, że mam jakiś pomysł, do którego się zapalam, ale, gdy zaczynam pisać, uznaję, że wpadłam na coś lepszego. Więc poprawiam wszystko, piszę dalej, a potem dochodzę do wniosku, że ten pierwszy zamysł jednak był lepszy, więc odkręcam to, co poprzednio zakręciłam. Tego zupełnie nie da się przewidzieć! To zabawne, że pisząc, wiesz, co chcesz napisać, a jednocześnie nie jesteś tego do końca świadoma. Historia zmienia swój kształt niezależnie od twoich zamiarów i w efekcie wynik nigdy nie odpowiada do końca zamierzeniom. Ale to balansowanie pomiędzy tym, co znane, a tym, co jeszcze nieodkryte, jest tak naprawdę bardzo, bardzo fajne.
Jaguar: Podejrzewam, ze jako dziennikarka i pisarka, nie masz zbyt wiele wolnego czasu… Ale gdy wyrwiesz chwilę dla siebie, przy czym najlepiej się relaksujesz?
Melissa: Wstyd się przyznać, ale wydaje mi się, że moim hobby są zakupy. To koszmarne, usiłuję przestać, bo naprawdę nie potrzebuję kolejnych ciuchów. Moja szafa i tak pęka w szwach! Niestety, uwielbiam wszelkie gadżety oraz (nie)zbędne drobiazgi, kocham też modne ubrania i, choć bardzo się staram, rozsądek wciąż przegrywa z zachciankami…
Jaguar: Dziękuję za rozmowę!
Gdy specjalistka od celebrytów i wybryków gwiazd bierze się za temat wampirów, musi być inaczej niż do tej pory. Na pytania o „Błękitnokrwistych”, boom na martwych facetów oraz to, co z niego wynika, odpowiada Melissa de la Cruz, amerykańska pisarka i dziennikarka, korespondentka między innymi „Cosmopolitana” i „Vogue”.
Chwała temu, kto wymyślił Internet – choć mnie i Melissę dzieli ocean, możemy pogadać bez zbędnych formalności i zwłoki. Choć zwłoki byłyby pewnie na miejscu…
Jaguar: Jesteś autorką wielu poczytnych powieści dla nastolatek i o nastolatkach. Co zainspirowało Cię do pisania o wampirach?
Melissa: Tak naprawdę zawsze uwielbiałam opowieści o wampirach – w dzieciństwie zaczytywałam się “Miasteczkiem Salem” Stephena Kinga i książkami o Lestacie Anne Rice. Mój wydawca, z którym współpracuję przy serii „Au Pairs”, zapytał któregoś dnia, czy nie miałabym ochoty zmierzyć się z horrorem… Podrzuciłam jej pomysł „Błękitnokrwistych” – opowieść o należących do elity nastolatkach, które odkrywają, że są wampirami. Zaskakujące, ale pisanie o tym przychodzi mi dość naturalnie. Poza tym czułam ogromną chęć, by odświeżyć nieco cały gatunek, tak więc – zero trumien, zero kołków i żadnego umierania na słońcu!
Jaguar: Czyli interesowałaś się wampirami, zanim nastąpił cały ten medialny boom na krwiopijców?
Melissa: O tak! Kocham powieści Anne Rice i samą ideę umęczonych, pięknych i tragicznych istot!
Jaguar: Po sieci krążą rozmaite plotki, wyjaśnijmy więc raz na zawsze – ile będzie tomów „Błękitnokrwistych”?
Melissa: Od dawna planowałam napisanie serii książek, bo marzyło mi się opowiedzenie dramatycznej, epickiej historii – i teraz mam okazję, by ten plan zrealizować. Nie chcę mówić, że zamierzam napisać tyle, a tyle książek, to byłoby nieszczere. Po prostu nie mam pojęcia, dokąd zaprowadzi mnie historia błękitnokrwistych i jak wiele stron zajmie opisanie całości. „Błękitnokrwistych” właściwie można podzielić na etapy. Pierwsze cztery książki koncentrują się wokół jednego wątku, w piątej zaś pojawia się nowa zagadka, która zostanie częściowo rozwikłana w tomie siódmym. Cóż, naprawdę nie umiem określić, ile książek będzie liczyła CAŁA seria. Mogę tylko obiecać, że koniec kiedyś nastąpi i że wszystkie wydarzenia właśnie do niego prowadzą.
Jaguar: Jesteś dziennikarką ze sporym doświadczeniem, czy Twoje dotychczasowe perypetie w świecie gwiazd i celebrytów znalazły odzwierciedlenie w „Błękitnokrwistych”?
Melissa: Celowo umieściłam akcję powieści w świecie, który doskonale znam – w świecie celebrytów, modelek, bogaczy – dzięki temu przy pisaniu mogę swobodnie korzystać z doświadczeń… A tych jest mnóstwo!
Jaguar: Może więc ujawnisz nam, co z realnego świata wyemigrowało do świata wampirów?
Melissa: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to klub, do którego, za czasów collage’u często chodziłyśmy z przyjaciółką. Nazywał się „The Bank” i nie mogłam się powstrzymać, by nie umieścić go już w pierwszym rozdziale. Spędziłam tam mnóstwo czasu i mam wiele miłych wspomnień, więc czemu nie?
Jaguar: W „Błękitnokrwistych” jest wielu bohaterów – wszystkich wymyśliłaś ot tak, po prostu, czy ktoś Cię zainspirował?
Melissa: Tak naprawdę każdy z bohaterów reprezentuje inny aspekt mojej własnej osobowości. Gdy miałam około piętnastu lat, zachowywałam się podobnie do Schuyler – byłam tak samo wyobcowana i nieśmiała. Mimi to ja około dwudziestki – znacznie pewniejsza siebie i obyta. Czyli, tak właściwie, wychodzi na to, ze sama się zainspirowałam…
Jaguar: A który z bohaterów jest tym ulubionym?
Melissa: O nie! Nie ma mowy, nie wskażę ulubionej postaci, nawet nie chcę się nad tym zastanawiać. Wszyscy bohaterowie są mi tak samo bliscy, każdy z nich jest częścią mnie i każdego z nich doskonale rozumiem.
Jaguar: A co sądzisz o boomie na wampiry, który obserwujemy od czasu „Zmierzchu” Stephenie Meyer?
Melissa: Myślę, że ludzie zawsze byli zafascynowani wampirami – ich nieśmiertelnością, mocą, tym posmakiem lekkiej perwersji. Teraz stało się to po prostu bardziej widoczne. Sama mam słabość do niektórych krwiopijców, choćby do wspomnianego już Lestata z powieści Anne Rice czy bohaterów serii „Underworld”.
Jaguar: Niektórzy pomstują na nowy typ wampira. Nie czujesz pewnej tęsknoty za tym dawnym krwiopijcą, straszliwym hrabią Draculą? Jak się odnajdujesz w rzeczywistości, w której drapieżniki masowo przechodzą na dietę i świętują Walentynki?
Melissa: O tak, teraz faktycznie nadeszła moda na wampira-chłopaka, milutkiego i seksownego Lestata po wizycie u dentysty i rwaniu kłów! To dość zabawne… Taki krwiopijca to bezpieczna opcja, atrakcyjna zwłaszcza dla nastolatek, dla których niegdysiejszy potwór staje się nagle bliski i kusząco dostępny. Myślę, że to jak ewolucja, po prostu współczesność dodała kolejną warstwę do starego mitu, uwspółcześniła go. Dla mnie Lestat jest tak atrakcyjny, bo de facto JEST potworem, śmiertelnie niebezpiecznym drapieżnikiem – ale może ja jestem ze starej szkoły…
Jaguar: Wracając do „Błękitnokrwistych” – skąd wziął się pomysł na osadzenie postaci w historii USA? Purytanie wampirami…
Melissa: Któregoś dnia, gdy buszowałam po sieci, natknęłam się na stronę poświęconą genealogii ludzi wywodzących się od pierwszych osadników, którzy przypłynęli do Stanów na pokładzie Mayflower. To fascynujące, ze wśród tych, których przodkowie założyli osadę w Plymouth, znaleźli się nie tylko prezydenci USA Goerge Bush i Franklin Roosevelt, ale na przykład Marylin Monroe i Oprah Winfrey! Pomyślałam sobie wtedy – a co by było, gdyby ci wszyscy znani, bogaci i wpływowi ludzie byli znani, bogaci i wpływowi dlatego, że… nie są ludźmi?
Jaguar: Wspomniałaś, że ludzi zawsze pociągała pewna perwersyjność w postaci wampira… A jak jest z Mimi i Jackiem? Rodzeństwo, a jednak kochankowie. Nie obawiałaś się głosów krytyki?
Melissa: Krytycy zawsze się znajdą J Nie jestem zresztą pierwszą osobą, która sięga po temat zakazanego związku. Do moich ulubionych książek należą między innymi “Kwiaty na poddaszu” Virginii C. Andrews, „Tajemna historia” Donny Tartt i cała seria „Pieśń Lodu i Ognia” George’a R. Martina – we wszystkich tych powieściach pojawia się wątek takiej nieakceptowanej, ocierającej się o kazirodczą, miłości. Z jednej strony jest to szokujące, z drugiej zaś – ogromnie fascynujące. A poza tym to bardzo ciekawe pisać na temat tabu! Nie zapominajmy też, że związki pomiędzy blisko spokrewnionymi osobami były usankcjonowane kulturowo, co zresztą wpisuje się w historię „Błękitnokrwistych”. Egipscy faraonowie poślubiali własne siostry, nie inaczej czynili i rzymscy imperatorzy. No i najważniejsze: Jack i Mimi nie są bratem i siostrą w normalnym rozumieniu tego słowa. To w końcu wampiry. I mają inne zasady J
Jaguar: Wampiry, anioły, upadłe anioły… A gdzie Lucyfer we własnej osobie?
Melissa: Spokojnie! Lucyfer we własnej osobie pojawi się w kolejnych tomach!
Jaguar: Świetnie, skoro pojawi się Lucyfer, może będzie również film?
Melissa: Cóż, tego obiecać nie mogę. Jesteśmy w tracie rozmów z kilkoma producentami, więc zobaczymy. Hollywood jest zupełnie nieprzewidywalne. Filmowcy właśnie zaczęli prace nad ekranizacją serii „Au Pairs”, do której prawa zostały sprzedane cztery lata temu. Byłam przekonana, że projekt jest martwy, nagle jednak okazało się, ze nie tylko nie jest martwy, ale nawet został szczęśliwie reanimowany, wykazuje wszelkie oznaki życia i bardzo możliwe, że film będzie już w przyszłym roku. Więc, kto wie? Już kilka razy rozmawialiśmy o ekranizacji „Błękitnokrwistych”, jednak jeszcze nie udało się nam sfinalizować projektu. Mam tylko nadzieję, że dożyję chwili, gdy filmowcy wreszcie wezmą się za moje wampiry!
Jaguar: Musieliby zacząć kręcić w Nowym Jorku, potem przenieść się do Wenecji, a później?
Melissa: Najpierw do Rio, potem do Paryża… Piąty tom, „Misguided Angel”, rozgrywa się w kraju makaronu i oliwy, we Włoszech. A tak konkretniej, ekipa musiałaby się zabrać do Florencji.
Jaguar: Abstrahując na koniec od wampirów w ogóle, jak to jest być pisarzem? Co jest w tej pracy najtrudniejsze, a co daje najwięcej radości?
Melissa: Zdecydowanie najtrudniejszą rzeczą jest rozpoczynanie pracy. Nienawidzę zaczynać! Po prostu nienawidzę, zupełnie nie mogę się zebrać! Uwielbiam za to ten moment gdzieś w środku, gdy wszystkie elementy wskakują nagle na właściwe miejsce. A potem trzeba kończyć, związać wszystkie wątki – z tym też mam problem! Poza tym szalenie bawi mnie jedna rzecz - moje własne „zdecydowanie”. Często jest tak, że mam jakiś pomysł, do którego się zapalam, ale, gdy zaczynam pisać, uznaję, że wpadłam na coś lepszego. Więc poprawiam wszystko, piszę dalej, a potem dochodzę do wniosku, że ten pierwszy zamysł jednak był lepszy, więc odkręcam to, co poprzednio zakręciłam. Tego zupełnie nie da się przewidzieć! To zabawne, że pisząc, wiesz, co chcesz napisać, a jednocześnie nie jesteś tego do końca świadoma. Historia zmienia swój kształt niezależnie od twoich zamiarów i w efekcie wynik nigdy nie odpowiada do końca zamierzeniom. Ale to balansowanie pomiędzy tym, co znane, a tym, co jeszcze nieodkryte, jest tak naprawdę bardzo, bardzo fajne.
Jaguar: Podejrzewam, ze jako dziennikarka i pisarka, nie masz zbyt wiele wolnego czasu… Ale gdy wyrwiesz chwilę dla siebie, przy czym najlepiej się relaksujesz?
Melissa: Wstyd się przyznać, ale wydaje mi się, że moim hobby są zakupy. To koszmarne, usiłuję przestać, bo naprawdę nie potrzebuję kolejnych ciuchów. Moja szafa i tak pęka w szwach! Niestety, uwielbiam wszelkie gadżety oraz (nie)zbędne drobiazgi, kocham też modne ubrania i, choć bardzo się staram, rozsądek wciąż przegrywa z zachciankami…
Jaguar: Dziękuję za rozmowę!
sobota, 27 marca 2010
Łaaaaaaaaaał - amerykańska okładka!
News
Miałam inne plany na sobotni wieczór, ale, skoro się wściekły, zamieszczę garść informacji na temat książek :)
Po pierwsze - mamy kolejne recenzje książki
Jedna jest pozytywna, i znajdziecie ją w Mieście Książek, druga zaś, cóż, niespecjalnie pochlebna, ale uczciwie podlinkowuję. W końcu nie wszystkim musi się podobać, prawda? Na Empik.com pojawiły się zarzuty, że książka to typowy pierwszy tom, który ma zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejne. Ale przecież to jest pierwszy tom i nikt nigdy tego nie ukrywał! Pisałam szczerze, że "Błękitnokrwiści" zaledwie wprowadzają czytelnika w wykreowany przez autorkę świat. Prywatnie uważam, że "Maskarada" jest lepsza, więcej się w niej dzieje i akcja rusza z kopyta! Naprawdę fajnie się przy niej bawiłam, choć lat "naście" miałam już jakiś czas temu.
Wywiad... Wywiad będzie w poniedziałek :) Obiecuję!
Dodałam też belkę z zapowiedzią drugiego tomu, bo niedługo idzie do składu (to znaczy ktoś go przysposobi do wydania, uporządkuje wygląd, doda ładne czcionki...). Ci, którzy mieli "Błękitnokrwistych" w ręku, wiedzą, że w środku książki jest mały wzorek z różą. W "Maskaradzie" będzie troszkę inny, mam nadzieję, że się spodoba. Choć, po prawdzie, wzorek mniej ważny - ważniejsza książka.
Po pierwsze - mamy kolejne recenzje książki
Jedna jest pozytywna, i znajdziecie ją w Mieście Książek, druga zaś, cóż, niespecjalnie pochlebna, ale uczciwie podlinkowuję. W końcu nie wszystkim musi się podobać, prawda? Na Empik.com pojawiły się zarzuty, że książka to typowy pierwszy tom, który ma zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejne. Ale przecież to jest pierwszy tom i nikt nigdy tego nie ukrywał! Pisałam szczerze, że "Błękitnokrwiści" zaledwie wprowadzają czytelnika w wykreowany przez autorkę świat. Prywatnie uważam, że "Maskarada" jest lepsza, więcej się w niej dzieje i akcja rusza z kopyta! Naprawdę fajnie się przy niej bawiłam, choć lat "naście" miałam już jakiś czas temu.
Wywiad... Wywiad będzie w poniedziałek :) Obiecuję!
Dodałam też belkę z zapowiedzią drugiego tomu, bo niedługo idzie do składu (to znaczy ktoś go przysposobi do wydania, uporządkuje wygląd, doda ładne czcionki...). Ci, którzy mieli "Błękitnokrwistych" w ręku, wiedzą, że w środku książki jest mały wzorek z różą. W "Maskaradzie" będzie troszkę inny, mam nadzieję, że się spodoba. Choć, po prawdzie, wzorek mniej ważny - ważniejsza książka.
środa, 24 marca 2010
Witryna!
Ufff, witryna w Złotych Tarasach już jest i mam tylko nadzieję, ze żyłka, na której trzyma się wielka na półtora metra okładka, nie trzaśnie pod jej ciężarem... Szkoda by było, bo wyszło strasznie fajnie. Gdyby ktoś z Warszawiaków był w okolicy - zapraszam! Zwłaszcza, że trochę się namęczyliśmy, skacząc po drabinach, czołgając się po ziemi i pracowicie zdzierając poprzednią dekorację.
Wrzucam zdjęcie - jest FATALNEJ jakości, ale światło odbija się w szybie. Chyba musicie ruszyć wyobraźnią, żeby stwierdzić, co stoi w środku...
Krótko mówiąc - nie ma to jak szarpanie się z płachtami materiału o ósmej rano. I wstawanie przed szóstą. Ale... Ale było warto!
A wywiad się tłumaczy :)
Wrzucam zdjęcie - jest FATALNEJ jakości, ale światło odbija się w szybie. Chyba musicie ruszyć wyobraźnią, żeby stwierdzić, co stoi w środku...
Krótko mówiąc - nie ma to jak szarpanie się z płachtami materiału o ósmej rano. I wstawanie przed szóstą. Ale... Ale było warto!
A wywiad się tłumaczy :)
wtorek, 23 marca 2010
Konkurs i info o wywiadzie :)
Tak w telegraficznym skrócie - ruszył właśnie kolejny konkurs z Błękitnokrwistymi. Tym razem zestawy nagród możecie wygrać na portalu kotek.pl, a konkretnie w sekcji z konkursem Zadanie nie jest łatwe, ale jest twórcze :) Po prawdzie - wolę takie konkursy niż te z odpowiedziami A, B, C...
MAM WYWIAD :D Mam, ale muszę go teraz przetłumaczyć :)Więc jutro albo pojutrze... Trzymajcie rękę na pulsie!
MAM WYWIAD :D Mam, ale muszę go teraz przetłumaczyć :)Więc jutro albo pojutrze... Trzymajcie rękę na pulsie!
poniedziałek, 22 marca 2010
Newsy
Po pierwsze - nadal czekam na odpowiedzi od autorki, ale chyba zaraz zacznę ją poganiać, może zapomniała?
Po drugie - już w środę w Złotych Tarasach w Warszawie pojawi się witryna z Błękitnokrwistymi. Pozostaje mi dokupić kilka ostatnich gadżetów.
Po trzecie - jeden z czytelników założył forum dla Błękitnokrwistych, więc zapraszam - można podyskutować. Wszelkie opinie (dobre, neutralne, złe) mile widziane :)
O - tutaj
I po czwarte, bo najlepsze na sam koniec - pojawiła się nowa recenzja na portalu Poltergeist. Jest... FATALNA! Podlinkowałam ją uczciwie tam, gdzie linkuję kolejne wypowiedzi na temat książki, po prawej, więc sami możecie przeczytać, jak strasznie niektórzy nie cierpią wampirów ;) Zwłaszcza wampirów z Manhattanu.
Po piąte (bo jednak jest jeszcze piąte - lepsze od najlepszego) - na stronie Dziewczyny pojawił się quiz, dzięki któremu możecie sprawdzić, jak byście pasowali do Duchesne i całego tego wampirycznego towarzystwa. Zapraszam :) Na dodatek można coś wygrać ;)
Po drugie - już w środę w Złotych Tarasach w Warszawie pojawi się witryna z Błękitnokrwistymi. Pozostaje mi dokupić kilka ostatnich gadżetów.
Po trzecie - jeden z czytelników założył forum dla Błękitnokrwistych, więc zapraszam - można podyskutować. Wszelkie opinie (dobre, neutralne, złe) mile widziane :)
O - tutaj
I po czwarte, bo najlepsze na sam koniec - pojawiła się nowa recenzja na portalu Poltergeist. Jest... FATALNA! Podlinkowałam ją uczciwie tam, gdzie linkuję kolejne wypowiedzi na temat książki, po prawej, więc sami możecie przeczytać, jak strasznie niektórzy nie cierpią wampirów ;) Zwłaszcza wampirów z Manhattanu.
Po piąte (bo jednak jest jeszcze piąte - lepsze od najlepszego) - na stronie Dziewczyny pojawił się quiz, dzięki któremu możecie sprawdzić, jak byście pasowali do Duchesne i całego tego wampirycznego towarzystwa. Zapraszam :) Na dodatek można coś wygrać ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)