poniedziałek, 15 listopada 2010

Trailer do "Zbłąkanego anioła" i rozważania różnej treści

Widzieliście? Bo ja mam refleks szachisty (korespondencyjnego)...



Prawdę mówiąc, bardziej podobał mi się trailer do poprzedniej części ;-) Bardzo bym chciała, żeby polskie wydanie miało swój własny trailer na You Tube, tylko jakoś nie ma ani czasu, ani pomysłów.

Z innych informacji - "Bloody Valentine" już się tłumaczą i planujemy je wydać na walentynki przyszłego roku. Książka zawiera trzy opowiadania, więc jest krótsza niż regularny tom.
Poza tym, jak już kiedyś pisałam, Melissa kończy jeszcze inną powieść - dla dorosłych, ale z postaciami występującymi w sadze o błękitnokrwistych. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie dostaniemy egzemplarz. Amerykańskie wydanie będzie latem przyszłego roku, nasze, mam nadzieję, niedługo później :-) Ciekawa jestem, jak się sprawdzi książka o wiedźmach i czarownicach. Na serię o Bliss trzeba będzie poczekać dłużej...

---
Na marginesie, ale tak zupełnie na marginesie, zastanawiam się nad książkowymi modami. Kiedyś wszyscy chcieli czytać Harry'ego, teraz przyszła pora na wampiry. I upadłe anioły, ale to się dopiero zaczyna. Jako nastolatka sama zaczytywałam się romansidłami, w których występowali mroczni, niespokojni, a jednak zakochani na zabój goście, więc w sumie mnie ta moda nie dziwi. Zastanawiam się tylko, co będzie następne?

Zastępy strupieszałych i nadnaturalnych przystojniaków powoli się kończą. Bo co jeszcze można wymyślić? Wampirów jest zatrzęsienie, upadli się mnożą, wilkołaki są jakoś mniej pociągające niż pociotkowie Lucyfera i pijawki, a moda na faerie (czyli wróżki) pewnie się u nas nie przyjmie. Nie tak dawno spotkałam się z opisem książki o romansie niewinnej dziewczyny i zombie.
Rany... Wyobrażacie sobie romans z zombie? Dla niewtajemniczonych - zombie to taki trup, który zaczyna się rozkładać, a jednak wyłazi z grobu... A teraz ruszcie wyobraźnią (wiem, powtarzam się) i zamieńcie Edwarda ze "Zmierzchu" na jakiegoś Gustawa czy innego Alberta. I, wzorem Belli, powąchajcie.
Brrrrrrrrrrrrrr!
Co będzie następne?

Mumie? Romans w klimacie egipskim - młoda, piękna i niewinna uczennica gimnazjum/liceum jedzie na wakacje do pięciogwiazdkowego hotelu i, w trakcie wyprawy krajoznawczej, wpada przypadkiem na tajemniczego, zakutanego w długie szaty, młodzieńca. Romans kwitnie, choć kolega zakutany jest bardzo konsekwentnie, dochodzi do pierwszego pocałunku... A potem okazuje się, że nad facetem nie tylko ciąży klątwa, ale również wymaga on regularnej zmiany bandaży. Im dłużej trwa romans, tym więcej bandaży potrzeba (kolega sypie się trochę w trakcie eksploatacji), wakacje niedługo się kończą. Piękny temat, można by go rozwinąć o problem transportu mumii do kraju pochodzenia bohaterki (bagaż podręczny, czy główny; ewentualna kwarantanna i problem z wizą), klątwę faraona (dziadka, wujka, zazdrosnego konkurenta) oraz, co by podgrzać atmosferę, można byłoby dodać jakąś szaloną badaczkę (metr osiemdziesiąt, nogi do sufitu, szpilki i pełen make-up), która chce zawłaszczyć supermumię dla siebie.

Albo może, skoro ma być mrocznie, to upiór? Był taki jeden w operze, dlaczego nie miałby się pojawić, dajmy na to, w sali chemicznej? Poparzony w trakcie wybuchu na lekcji x lat wcześniej, pałający rządzą zemsty na nauczycielce, a właściwie, nauczycielka dawno już nie żyje, na jej wnuczce, która sole i kwasy ma w małym paluszku. Nieświadoma dyszącego nad jej karkiem upiora dziewczyna jest oczywiście uczennicą szkoły, w której doszło do wypadku. Nie zna dramatycznej historii Zygfryda. A Zygfryd nie wie, że nienawiść tak łatwo przeradza się w miłość.

Wśród stworów nadnaturalnych są oczywiście również różne -łaki. Nie tylko wilkołaki, ale kotołaki, szczurołaki, niedźwiedziołaki, łasicołaki, generalnie - zwierzołaki. To może opowieść o niedźwiedziołaku w warszawskim zoo?

Wiem, wygłupiam się :-) Ale lubię i wampiry, i -łaki, i upiora z opery, i nawet mumie, byle w ograniczonej ilości.

piątek, 5 listopada 2010

Chwilowy sezon ogórkowy

Coraz dłuższe przerwy w pisaniu nie oznaczają, że ten blog umrze. Przynajmniej mam taką nadzieję. Chwilowo jestem zarobiona "Nefilimem", "Lewiatanem" i "GONE", ale mam nadzieję, że już niedługo wrócę do regularnego pisania.

Ogłoszenia parafialne:
ArdadLili - bardzo proszę, prześlij mi jeszcze raz swój adres na joanna.jaguar@op.pl, bo albo poczta zeżarła książkę, albo ktoś pokręcił adres przy wysyłce. Z zasady nie wysyłam książek listami poleconymi, bo idą tygodniami, więc zdarza się, że jakaś wsiąka :( Bardzo przepraszam, że tak długo czekałaś na moją odpowiedź!

Po "Zbłąkanym aniele" będzie jeszcze jedna nieregularna książka z błękitnokrwistymi, znowu w nieco krótszej formie. W oryginale nazywa się "Bloody Valentine", ale to tytuł filmu, więc mamy nielekki zgryz, jak ją nazwać ;-)
Oryginalna okładka wygląda tak:



Angielska tak:



A jak będzie wyglądała nasza, tego nikt nie wie ;-) Prywatnie bardzo bym się chciała dowiedzieć, co wymyślił grafik na "Zbłąkanego anioła"...

Poza tym pojawiła się brazylijska edycja wampirków. Do mnie chyba ta okładka do końca nie trafia...



Ale ja ciągle marudzę na okładki :)