poniedziałek, 15 lutego 2010

Z niechęcią przedstawiam - Mimi i Jack, nierozłączna dwójka

Kilka postów temu przedstawiliśmy Schuyler, główną bohaterkę serii “Błękitnokrwiści”, a dzisiaj, dla odmiany, kilka słów o innych “głównych”. Tych mniej sympatycznych, ale kto nie lubi czarnych charakterów? :)

Mimi i Jack Force to gwiazdy Duchesne, mieszkańcy planety POPULARNOŚĆ, boskie, piękne jak z obrazka rodzeństwo wiodące prym w szkole i poza nią.

Mimi, a właściwie Madeleine, nazywana przez Schuyler „niezatapialną” to prawdziwa gwiazda – żadna impreza nie może się odbyć bez jej udziału. A jeśli się odbywa, naprawdę nie ma co zawracać nią sobie głowy – zapewne jest to jakiś smętny spęd wyrzutków, na którym towarzystwo, pochrupując chipsy z przeceny, będzie się użalać nad beznadziejnym losem. Ulubionym zajęciem Mimi, prócz wydawania fortuny na ciuchy, jest sprawianie, by wszyscy wokół niej czuli się choć trochę nieszczęśliwi… Jest w tym, niestety, świetna.

Jej złocista uroda i opalone, ukształtowane przez pilates kończyny pasowały do roli królowej ula, ale wykraczała poza ten stereotyp, uosabiając jednocześnie jego esencję. Miała 56 centymetrów w talii i nosiła obuwie numer 40. Codziennie opychała się niezdrową żywnością i nie przytyła od tego ani kilograma. Kładła się spać w pełnym makijażu i budziła z czystą, nieskażoną jak jej sumienie, cerą (…) olśniewające blond tornado na szpilkach za osiemset dolarów. *


Jack
, którego pełne mię brzmi Benjamin, jest najbardziej pożądanym facetem na Manhattanie. Tajemniczy, cichy i skupiony, różni się temperamentem od siostry, a jednak wciąż jej towarzyszy. Tam gdzie Mimi, tam i Jack. Ich relacje, niekiedy oschłe, innym zaś razem czułe do granic obrzydliwości, budzą nielekką sensację w towarzystwie – do licha, w końcu RODZEŃSTWO nie powinno AŻ TAK się do siebie kleić!

Mimi i Jack są jedynymi dziećmi potentata medialnego, Charlesa Force’a i mieszkają w doskonale utrzymanej rezydencji zajmującej cały kwartał naprzeciwko Metropolitan Museum od Art.

* Wszystkie kobiety, które bardzo by chciały opychać się i nie tyć, biegać na szpilkach po śniegu i raz na zawsze rozstać się z pryszczami, zapraszam do założenia klubu. Wspólnie osiągniemy nieśmiertelność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz