wtorek, 9 marca 2010

Okładki do "Błękitnokrwistych"

Przyszło mi do głowy, że może należałoby wyjaśnić tajemnicę kilku różnych okładek, które pojawiają się w sieci... Cóż, to wszystko moja wina! Uparłam się na grafika - jednego, konkretnego, a mianowicie na Wojtka aka Dream Travelera, którego prace bardzo, ale to bardzo lubię :) Wojtek to zresztą sympatyczny facet. I nawet wygląda wampirycznie...

Ale... Ale bardzo chcieliśmy zainteresować naszą książką Empik, a żeby zainteresować Empik, musieliśmy wcześniej przygotować pakiet informacji. Oryginalna okładka jest dość, w naszej opinii, koszmarna, zresztą sami zobaczcie:



Włoska jest fajna. I rosyjska, której tu nie ma, bo znalazłam ją na sieci raz, a później nie mogłam się doszukać :( Swoją drogą, gdyby ktoś znalazł, będę wdzięczna za podesłanie! W każdym razie amerykańska okładka w oryginale wygląda jeszcze gorzej niż na skanie.

Nie było okładki, zrobiłam takie coś, co okładkę udawało (tak zwaną "prevkę") i prevka jakoś się w naszej świadomości zakorzeniła. Można ją zresztą znaleźć tu i tam na sieci.



I właśnie z powodu tej nieszczęsnej prevki (z mojego własnego zdjęcia, rany!) wzięła się idea dwudzielnej okładki - z oczami na górze i Nowym Jorkiem na dole. Biedny Wojtek został postawiony przed faktem dokonanym, poszaleć sobie koncepcyjnie nie mógł. Uparłyśmy się (może niesłusznie, bo "Maskarada" bardziej nam się podoba). Tak ma być. Koniec. Kropka. Wojtek strzelił fotę. Myśleliśmy, że jest ok, ale...
- O, a dlaczego na okładce jest facet?
- Rany, ale ON ma mroczne spojrzenie!
- Przecież miała być kobieta...


Kojarzycie?



Nawet ja myślałam, że to... Wojtek. No cóż, myliłam się, bo to koleżanka Wojtka. Która na dodatek wcale nie wygląda na faceta.
Cóż było robić? Poza tym, że można było zostawić tak, jak jest i cieszyć się ponurym spojrzeniem. Uznałyśmy, że powinno być bardziej kobieco. I przyszła następna fotka. Najpierw mała. Wszystko byłoby ok, gdyby niżej niepodpisana, nie uznała, że należałoby trochę podrasować oczy. Bo są za mało wampiryczne.



I tak podrasowywałam i podrasowywałam, aż przeprowadziłam nieudaną operację plastyczną i, skądinąd przepiękne, oczy modelki nieco mi się rozjechały. Wcale tego nie zauważyłam! Po kilku godzinach ślęczenia przed monitorem człowiek nie widzi, jakie numery wykręca! Kolejna prevka poszła w świat, łypiąc na boki...
I tę również można jeszcze gdzieniegdzie spotkać ;-)



Ufff... Już rozumiecie? Bardzo chętnie podmieniłabym okładki na sieci na jedynie właściwą, bo ta różnorodność powoduje wiele zamętu, ale wszyscy cierpimy na sklerozę. Albo nie zawsze nam się chce. Wiadomo.
W każdym razie końcowy efekt jest taki:



A "Maskarada"... "Maskarada" ma, na szczęście, tylko jedną wersję okładki :)

Edit: ups! Na powyższej okładce po raz enty powieliłam błąd w nazwisku autorki - de la Cruz, bez wielkich liter.

4 komentarze:

  1. Rzeczywiście rosyjskie okładki są ładne XD
    cz.1 http://yfrog.com/jk8bccc15232d18d32j
    cz. 2 http://yfrog.com/i3bb952bce5a309537j

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze dodam okładki brytyjskie:

    cz.1 http://i39.tinypic.com/rshc9c.jpg
    cz.2 http://i42.tinypic.com/1z3mrko.jpg
    cz.3 http://i44.tinypic.com/6qi34p.jpg
    cz.4 http://i39.tinypic.com/254zs02.jpg

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki, później je zamieszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. rosyjska (cz.1) wymiataa, ale tak poza tym to najbardziej lubię polską ;)

    OdpowiedzUsuń